Louis zaraz po obudzeniu udał się do
kuchni, skąd przywołały go słodkie zapachy. Widząc Harry'ego w
samych bokserkach robiącego naleśniki z wielkim uśmiechem, oraz
podśpiewującego pod nosem, starszy chłopak przetarł oczy, jakby
bał się, że ta scena jest snem. Usiadł do stołu, uważnie
przyglądając się każdemu ruchowi przyjaciela. Tomlinson'a
zastanawiało, co jest powodem tak znakomitego humoru młodszego
chłopca.
Po wczorajszym dziwnym wydarzeniu
postanowili, że zapomną o całej tej sprawie. Choć Tommo co chwila
wracał do momentu pocałunku i uczucia pożaru wewnątrz. Ogień,
który palił każdą część jego ciała poczuciem szczęścia,
jakiego nigdy wcześniej nie doznał.
Styles postawił przed Lou pełen
talerz smakołyku i życząc mu smacznego szybko wyszedł z kuchni.
Starszy chłopak dokładnie i powoli przeżuwał każdy kęs,
delektując się cudownym smakiem.
Znów pochłonięty był myśleniem. A
co, jeśli zakochał się w przyjacielu? A jeśli oboje kochają się
nawzajem?
Nagle szczęście zastąpił strach.
Przeszył każdą część jego ciała, od palców u stóp, aż po
czubki włosów. Całkowicie sparaliżował jego ciało, sprawiając,
że Tomlinson zakrztusił się porcją jedzenia, które właśnie
miał zamiar połknąć. Zaczął kaszleć i nerwowo próbować łapać
powietrze, aż w końcu się uspokoił. Z trudem przełkną ślinę
myśląc o tym, co właśnie sobie uświadomił.
Musi całkowicie odciąć się od
Harry'ego. Przestać o nim myśleć w ten dziwny sposób. Zbyt duża
bliskość tych dwojga może zniszczyć ich przyjaźń, gdy sekret
starszego chłopaka wyjdzie na jaw. Nie może znów popełnić tego
błędu. Nie mogą być razem. Nie może się w nim zakochać.
***
Cała piątka chłopców siedziała na
beżowej kanapie obok prowadzącego programu. Odpowiadali na pytania,
wygłupiali się i śmiali. Tylko Louis był lekko przygaszony i co
chwilę nerwowo zerkał na swojego najlepszego przyjaciela. Karcił
się w myślach za to, jak przygląda się jego wargom, gdy Curly
starannie wypowiada każde słowo. Najchętniej w ogóle by tam nie
szedł, ale Modest! im kazał. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy
wywiad się skończył, a cały zespół zszedł z zasięgu wzroku
widzów. Nie czekając na nikogo, pędem rzucił się w kierunku
drzwi i wyleciał z budynku, jak z procy. Przystanął dopiero wtedy,
gdy był pewien, że jest wystarczająco daleko, aby nikt go nie
dogonił.
W tamtej chwili nie przejmował się,
co pomyśleli jego przyjaciele. Jego głowę zaprzątały ważniejsze
myśli, które od rana nie dawały mu spokoju.
Poszedł na tyły starego budynku i
oparty o jego zimną, betonową powierzchnię zjechał na dół.
Siedząc na chodniku na chwilę odsapnął. Ukrył twarz w dłonie i
starał się panować nad kolejną porcją bolesnego bólu,
spowodowanego strachem.
Bał się, że straci osobę, na której
od lat najbardziej mu zależy. Zawsze kochał go najmocniej. Całym
sercem. Każdą komórką ciała, oczami, umysłem, duszą, dotykiem,
węchem i smakiem.
Zastanawiał się, jak rozegrać tę
partię śmiertelnych szachów. Jaki wykonać ruch, by nie zabić
uczucia, ale też go nie stracić. Jak zachować się w sytuacji
bliskości? Louis był pewien, że i tak pokieruje go impuls. Nigdy
nie potrafił oprzeć się magnetyzującemu zielonemu spojrzeniu i
ciepłu jego ciała. Musiał to przyznać, chociaż tu, z dala od
wszystkich. Musiał tutaj ukryć kolejną tajemnicę. Kochał go.
Kochał, kochał, kochał. Zawsze go kochał. Przyznał to po tak
długim czasie. Od początku ich prawdziwej przyjaźni, a było to
bardzo dawno temu. Tylko dlaczego Harry musiał stracić pamięć?
Choć Tomlinson uważał, że to i tak było dla niego lepsze. Wtedy
i teraz.
-Hej, Louis, wszystko okej? - Tommo
momentalnie podniósł głowę i od razu zatracił się w zielonych
oczach przyjaciela. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest już
ciemno, płakał i ma dreszcze. Niepewnie pokiwał głową. Styles
mocno go przytulił, lekko ogrzewając jego zmarznięte ciało.
-Zabiorę cię do domu.- Powiedział
cicho Curly, tuż przy uchu starszego chłopaka. Boo Bear nagle
odzyskał siłę w ustach.
-Poczekaj, Hazz.- Wyszeptał cicho,
choć włożył w to całą swoją siłę. Gdy zdezorientowane
zielone oczy spojrzały w jego szare tęczówki, nie czekając na
reakcję, pocałował go. W ten nieporadny pocałunek wsadził
wszystkie emocje, jakie zdołał tam ulokować. Miłość, ale też
strach, że w każdej chwili go straci. Młodszy odwzajemnił
pocałunek, bardziej napierając na przyjaciela swoim ciałem. Choć
czy w tej sytuacji można nazwać ich przyjaciółmi? Bardziej pasuje
określenie skryci kochankowie, którzy muszą ukrywać się przed
światem, by nie być odrzuconymi.
Ich języki walczyły o dominację,
którą trudno było zdobyć. Po chwili jednak oderwali się od
siebie, by zaczerpnąć powietrza. Tomlinson mocno przytulił się do
Styles'a, ukrywając twarz w jego kurtce.
-Obiecaj mi, że mnie nie opuścisz.
Obiecaj, że przetrwamy wszystko. Razem.- Wyszlochał w chłodny
materiał. Curly delikatnie pogładził go po włosach.
-Obiecuję. -Szepnął półgłosem.
Tommo bał się jedynie tego, że Hazza nie dotrzyma obietnicy. Bo
przecież obietnice 21 wieku ociekają kłamstwem, prawda?
+Przepraszam, że taki krótki. Wydaje mi się taki nijaki.... Miałam na niego 10 pomysłów O.o Poważnie. Wyszło na to, że zostaje ten. Miałam im nie dać być razem, ale wyszło jak wyszło. Stwierdziłam, że nie będzie najgorzej, choć wydaje mi się, że jest beznadziejny ._.
+Przepraszam, że taki krótki. Wydaje mi się taki nijaki.... Miałam na niego 10 pomysłów O.o Poważnie. Wyszło na to, że zostaje ten. Miałam im nie dać być razem, ale wyszło jak wyszło. Stwierdziłam, że nie będzie najgorzej, choć wydaje mi się, że jest beznadziejny ._.
Jeśli chcecie być informowani, to piszcie mi w komentarza nr gg lub nick TT.
Komentarz = SZACUNEK DLA AUTORA.
Jak zawsze idealny :) Czekam z niecierpliwością na kolejny :) www.diall-love-4ever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńawwwww *.*. nie daj im być razem, niech trochę powalczą z uczuciami :D! ~@LuvHarreeh
OdpowiedzUsuńSuper! *-* Coś czuje że Hazza nie dotrzyma tej obietnicy ;o No nic, czekam na next :3
OdpowiedzUsuńHahahaa, beznadziejny? Dobry żart moja miła koleżanko!
OdpowiedzUsuńTen rozdział można określić baaardzo wieloma przymiotnikami. Powiedziałabym, że jest... ciekawy, fascynujący, zajebisty, uroczy, nieco smutny, albsolutnie perfekcyjny, boski, piękny, świetny, (...), zdecydowanie za krótki jak dla mnie etc. Tak... to by pasowało. Ale czy sądzisz, że jest tam miejsce na 'beznadziejny'? Na pewno nie!
A więc Lou również kocha Hazzę... W sumie to było oczywiste, ale w końcu przyznał się przed samym sobą. Końcówka jak zwykle najlepsza, mimo, że niezbyt przyjemna dla samych bohaterów. To znaczy... pocałunek im się pewnie podobał, ale to ukrywanie się... Ech, plączę się w tym wszystkim.
I tak w ogóle - ten napis 'szacunek dla autora' sprawia, że nie da się opuścić tej strony, nie komentując chociaż jednym słówkiem. Dobra metoda :)
Och, miałam jeszcze pochwalić wygląd bloga, bo naprawdę mi się podoba. I nie piszę tego tylko dlatego, że sama beznadziejnie sobie radzę z grafiką - to czysta prawda! Masz moje uznanie :3
Ja teraz naprawdę niecierpliwie czekam na następny (masz już kolejną motywację do pisania ;>)! Pozdrawiam i życzę weny xx ~@julie_valerie
Ciekawy rozdział jak i poprzednie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) Zapraszam co mnie xd
OdpowiedzUsuńhttp://bloodlikechocolate.blogspot.com/
Boże a ty jak zawsze mnie zaskakujesz :D Na szczęście pozytywnie :3 Nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny xx ps: śliczny nowy wygląd bloga :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Pisz dalej, bo ci to wychodzi ♥ ~ @klachmiel
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz czekam ma next. Xx :3
OdpowiedzUsuńŚwietne :D JAk pisałam ci na TT dodaję komentarz :) To jest świetne :D xx
OdpowiedzUsuńtak, tak beznadziejny aż zajebisty ! :)
OdpowiedzUsuńczeekam na następny xx
Świetny! Zresztą jak każdy! xx
OdpowiedzUsuńKocham go ! przez cały dzień od 8 rano czytam rozdziały !!!! <3 xx
OdpowiedzUsuń