Ziall Horalik - Alone Tonight


Tytuł: Alone Tonight

Czas Akcji: Około 6 miesięcy

Gatunek:Dramat, Romans

Postanawiam jednak spisać całą tę historię, z nadzieją, że to w jakiś sposób pomoże mi z zaistniałą sytuacją.
Jestem samotny dziś wieczorem i zapewne zostanie tak do końca mojego nędznego życia.
Wzdycham, w dłoń chwytając ołówek. Z szuflady wyciągam ciemny zeszyt, który otwieram, uprzednio kładąc go na mahoniowym biurku.
Ściskam narzędzie pisania w palcach, powoli przysuwając je do śnieżnobiałej kartki.
Moja dłoń delikatnie się trzęsie, a ja oblizuję wargę, kreśląc pierwsze litery.
"Pierwsze nasze spotkanie było rodem z Amerykańskich filmów, choć nie pamiętam go zbyt dokładnie.
Był to słoneczny, leniwy Kalifornijski  poranek wiosną.
Ptaki śpiewały, ludzie spokojnie przemierzali teren kampusu, a ja, biegłem, ponieważ byłem spóźniony na swoje zajęcia.
I wtedy wpadłem na wysokiego bruneta z ciemną karnacją.
Lecz nie było to zwykłe zderzenie.
Uderzyłem w chłopaka z taką siłą, że wylądował w szpitalu z rozciętą głową.
Nie pamiętam większości wydarzeń z tego dnia, ale to pierwsze, nieszczęśliwe spotkanie utknęło gdzieś głęboko w mojej pamięci, niemal niedostępne i rozmazane.
Około dwóch tygodni później od tego zdarzenia, ja wraz z moją byłą już dziewczyną, urządziliśmy piknik w parku obok Uniwersytetu, do którego oboje uczęszczaliśmy.
Ja i Nicol siedzieliśmy na błękitnym kocu, rozmawiając i śmiejąc się z wielu rzeczy.
W pewnym momencie odwróciłem się, chcąc z wiklinowego kosza piknikowego wyciągnąć kanapkę i wtedy go dostrzegłem.
Siedział pod drzewem, skryty w cieniu. W dłoniach trzymał zeszyt, a jego dłoń szybko jeździła po kartce.
Brwi bruneta były ściągnięte, a wyraz twarzy skupiony.
Wtedy właśnie jego wzrok skierował się na mnie, lecz nie trwało to długo, ponieważ niemal natychmiast przerwał kontakt.
Westchnąłem, obracając się z powrotem do Nicol, która uśmiechała się do mnie.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że to zdarzenie musiało trwać zaledwie kilka sekund, lecz ja zgubiłem się w tym wszystkim, czując się naprawdę dziwnie.
-Więc, jak idzie tworzenie nowej melodii, Niall? - Spytała mnie blondynka, a szeroki uśmiech nie opuszczał jej malinowych warg.
-Nie jestem pewien.- Przyznałem, zgodnie z prawdą.- Wiem, że jest tam gdzieś, głęboko w moim umyśle, jednak nie potrafię jej dosięgnąć.- Jęknąłem z frustracji.
-Na pewno Ci się uda. - Zapewniła Nicol, na co ja posłałem jej blady uśmiech.
Wtem zza moich pleców dobiegło chrząknięcie. Odwróciłem się, dostrzegając bruneta, a z jakiegoś nieznanego mi powodu moją twarz rozświetlił szeroki, szczery uśmiech
-Ja... Umm, jestem Zayn.- Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, którą ja pewnie uścisnąłem.
-Niall.- Odpowiedziałem. - A to...- Wskazałem na blondynkę, uśmiechając się szeroko.- Jest moja cudowna dziewczyna, Nicol.
Zielonooka uśmiechnęła się delikatnie, a jej policzki widocznie się zarumieniły.
-Ja... Narysowałem Was.- Szepnął z zakłopotaniem, wręczając mi kartkę, na której znajdował się cudowny  szkic.
Nicol, która zerkała na rysunek zza mojego ramienia, zaczerpnęła powietrza w zachwycie.
-To jest piękne! - Pisnęła, chwytając szkic w dłonie, a jej oczy świeciły jak lampki, gdy sunęła wzrokiem po każdej linii nakreślonej miękkim węglem.
Blondynka cmoknęła mój policzek, a ja po tym spojrzałem na Zayn'a, którego wzrok był ewidentnie smutny.
-Jak mogę Ci się odwdzięczyć? - Czułem, jak brunet eksploduje szczęściem.
-W sumie... Potrzebuję szkiców osoby w scenerii naturalnej, na zajęcia.- Chłopak uśmiechnął się nieśmiało, nie kryjących iskier radości, mieszczących w jego cudownych, czekoladowych oczach.
Czułem, jak rośnie we mnie nowe, nieznane dotąd uczucie, jednak było ono niezmiernie przyjemne.
-Jasne! - Niemal wykrzyczałem, czując się nadzwyczaj dobrze.
-Jesteś wolny jutro?- Spytał, a ja miałem wrażenie, że stał się bardziej pewny siebie.
-Będzie.- Wtrąciła Nicol.- Ja będę się uczyć, lecz Niall, na pewno przeznaczy swój wolny czas, by Ci pomóc! - Przytaknąłem.
Później Zayn usiadł razem z nami, dołączając do naszych rozmów i śmiechów.
Pod sam koniec ja i brunet umówiliśmy się na następny dzień, w tym samym miejscu.
Reszta wspomnień z tego dnia była rozmazana, ale i tak niegodna pamiętania.
Mimo to, zapamiętałem jeszcze jeszcze jeden szczegół.
Każdy jego uśmiech doprowadzał mnie do szaleństwa.
Kolejnego dnia, gdy już skończyliśmy zajęcia spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu.
Całe moje ciało nabuzowane było ekscytacją, a uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy.
Wtedy nie rozumiałem tego uczucia, które zaczęło się we mnie rodzić, ale patrząc teraz wstecz, całkowicie rozumiem dlaczego.
Nie było to coś, czym ludzie się chwalą.
Razem z Zayn'em ustalaliśmy pozycję, w której będzie mnie szkicował.
Usiadłem na trawie po turecku, a brunet rzucił w moją stronę książkę nauki szkicu.
Zacząłem ją kartkować, po chwili czytając każde słowo.
Moje brwi natychmiast ściągnęły się w skupieniu.
Analizowałem każdy szczegół i każdy odmienny sposób pociągnięć ołówkiem, czując, jakbym był bliższy Zayn'owi.
Nie jestem pewien, ile czasu minęło odkąd się tutaj znaleźliśmy; sama obecność bruneta była cudownie komfortowa.
-Hej, Horan! - Usłyszałem za sobą znienawidzone warknięcie. Odwróciłem się w stronę dźwięku, widząc w słońcu tlenioną blondynę, Abby.
-Czego chcesz?- Spytałem, nawet nie próbując ukryć niechęci. Należałem do tych osób, które były uprzejme i raczej nikomu nie ubliżały.
Wyjątkiem była Abby Stone, dziewczyna uważana za akademicką dziwkę.
-Chciałam tylko sprawdzić, czy to prawda, że zadajesz się z gejem. - Wzruszyła ramionami, przyglądając się swoim paznokciom, które pomalowane były na jaskraworóżowy kolor.
Moje serce uderzyło mocniej na te słowa.
Nie byłem przyzwyczajony do przebywania w towarzystwie osób o innej orientacji.
To nie tak, że mi to przeszkadzało, bo nie miałem z tym żadnego problemu. Tylko było to czymś nowym, nieznanym.
Wstałem, górując nad blondynką, której pewność siebie minimalnie spadła, ale ona udawała całkowicie niewzruszoną.
-Może i jest gejem, ale chociaż nie obciąga każdemu napotkanemu facetowi.- Splunąłem, wypuszczając całą moją złość. Nie było to coś, co ukazywałem na co dzień.
Abby skuliła się, wystraszona moim nagłym wybuchem. Zrobiło mi się trochę głupio, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Pozostałem nieugięty.
-Pożałujesz tego, Horan. - Warknęła, mrużąc oczy. Chwilę później odwróciła się i odeszła, kołysząc biodrami.
Westchnąłem, zerkając na Zayn'a, który właśnie pakował swoje rzeczy.
-Zayn...- Szept sam opuścił moje usta. Na chwilę utonąłem w jego czekoladowych oczach, lecz brunet momentalnie odwrócił wzrok, chowając do plecaka swój szkicownik.
Odszedł, a ja stałem jak sparaliżowany, nie ruszając za nim.
To był błąd. Jeden z pierwszych, jakie popełniłem w naszej nadzwyczajnej znajomości."
Przygryzam ołówek, czując napływające do moich oczu słone łzy.
Zaciskam powieki, chcąc powstrzymać tę rzekę bólu, żalu, złości i tęsknoty.
Nie potrafię przyzwyczaić się do jego braku.
Zayn w tak krótkim czasie stał się cząstką mnie, bez której mój organizm zupełnie sobie nie radzi, a ja jestem na skraju wytrzymałości, psychicznie wykończony.
Otwieram oczy gotów skończyć pisać naszą historię, z nadzieją, że emocjonalnie się nie posypię.
"Wróciwszy do mojego i Nicol apartamentu, usiadłem na kanapie obok uczącej się dziewczyny.
Ta nagle zamknęła książkę, przyglądając mi się z uwagą.
Uniosłem wysoko brwi w dezorientacji, czekając, aż blondynka zacznie mówić.
-On jest pedałem, jak Ty możesz z nim przebywać? - Wypaliła, a w jej zielonych oczach krył się się smutek, zmieszany z niemal niewidoczną ilością zazdrości.
Poderwałem się, z całej siły zaciskając dłonie w pięści.
-Co z tego?! Miłość, to miłość! - Krzyknąłem, czując, jak moja twarz czerwienieje ze złości.
Nicol również wstała. Ona wiedziała, że jestem cierpliwą osobą i tak naprawdę nigdy nie widziała, jak się denerwuję.
-Ale to jest nienaturalne!
-Kurwa! - To był pierwszy raz, gdy użyłem wulgaryzmu w towarzystwie blondynki.
Ta skuliła się ze strachu, bojąc się tej części mnie, której nigdy nie ukazywałem.
-To jest miłość, on sobie nie wybrał, w kim będzie się zakochiwać.
Odwróciłem się na pięcie i wszedłem do sypialni, trzaskając drzwiami.
Uderzyłem pięścią w ścianę, chcąc wyładować swoją złość, gdy moją rękę przeszył ból.
Jęknąłem, widząc na moich knykciach krew, która ściekała po moich palcach, kapiąc na podłogę.
Chwyciłem gitarę i siadając na łóżku zacząłem grać.
I tego właśnie dnia skomponowałem nową melodię.
Nie jestem pewien, ale najprawdopodobniej dopiero tydzień później znów spotkałem Zayn'a.
Siedział na ławce na dziedzińcu akademiku, jak zwykle szkicując.
Mimo braku czasu postanowiłem dosiąść się do niego, opuszczając zajęcia muzyczne.
-Hej.- Zaćwierkałem, uśmiechając się szeroko. Brunet spojrzał na mnie, wzdychając.
-Chcesz się ze mnie nabijać? -Spytał stłumionym głosem Zayn.
-Nie!- Zaprzeczyłem natychmiast, a w mojej głowie pojawił się pewien pomysł.- Pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc.
Twarz bruneta niemal natychmiast się rozświetliła.
-W jakiej sprawie?- Spytał Zayn, posyłając mi jeden z tych wstrzymujących serce uśmiechów.
Niezaprzeczalnie był piękny, dla mnie wręcz doskonały, już od pierwszego razu.
-Widzisz... Pokłóciłem się z Nicol...- Szepnąłem, próbując gorączkowo coś wymyślić. - I nie czuję się z tym źle.- Przyznałem, zgodnie z prawdą.
Miałem rację, a ona nie miała prawa osądzać Zayn'a.
-Och... Nie jestem najlepszy w tych sprawach.- Brunet zaśmiał się nerwowo.
Wtedy chciałem tylko podnieść go na duchu, więc ścisnąłem jego dłoń nie wiedząc, ile to dla niego znaczyło.
-Wiesz, może przejdziemy w jakieś dyskretniejsze miejsce? - Zasugerowałem ostrożnie, a Malik natychmiast się zgodził.
Bycie z nim sam na sam, w miejscu, gdzie nie będzie nikogo więcej wydawało się... Interesujące.
Nim się obejrzałem, oboje byliśmy w jednym z typowych, akademickich pokoi.
Czułem się zamroczony, jakbym był pod wpływem uroku.
-Tutaj mieszkasz?- Spytałem, patrząc na ściany pełne cudownych rysunków. Były piękne, magiczne i wyjątkowe
-Tak. -Odpowiedział z uśmiechem, stając za mną.
Czując bijące od niego ciepło i cudowny, waniliowy zapach.
Przymknąłem powieki, czując się naprawdę przyjemnie.
Wtem poczułem, jak Zayn obraca mnie w swoją stronę.
Otworzyłem oczy, tonąc w tej płynnej czekoladzie jego tęczówek.
Do tej pory nie wiem, dlaczego to zrobiłem.
Jednak chwyciłem jego rozgrzane policzki w moje dłonie i przywarłem swoimi wargami do jego.
Malik przyciągnął mnie do siebie bliżej, oddając pocałunek z pasją i namiętnością.
Chwilę później nasze języki poruszały się razem w idealnie harmonijnym tańcu.
Wewnątrz mnie zrodziło się nowe uczucie, które eksplodowało jak nagły pożar.
Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę z tego, co się stało.
Odsunąłem się od niego, na ustach zatrzymując sztuczny uśmiech. Był delikatny, a ja nie chciałem go ranić.
Czułem się źle z tym wszystkim, zwłaszcza, że byłem w związku.
-Niall, jeśli Ty...
-Nie, jest okej. - Wtrąciłem natychmiast. - Tylko Nicol...
Z jakiegoś powodu chłopak uśmiechnął się szeroko, tym samym uświadamiając mi, że ja też jestem szczęśliwy.
Ten pocałunek mi się podobał. A nie chodziło o to, że Zayn świetnie całuje, choć robi to nieziemsko.
Chodziło o to, że tę intymną chwilę dzieliłem właśnie z brunetem.
Nie rozumiałem tego i wciąż nie rozumiem, ale jego towarzystwo było dla mnie jak zabawka dla dziecka, a w jego silnych ramionach czułem się nadzwyczaj bezpiecznie.
-Zayn... To nie jest dla mnie zbyt komfortowe. - Przyznałem, patrząc na swoje granatowe tenisówki.
-Mogę Ci coś powiedzieć? - Spytał nieśmiało, chwytając mój podbródek i ciągnąc go w górę, bym na niego spojrzał.
Znów utonąłem w czekoladzie jego oczu, czując przyjemne ciepło w podbrzuszu.
Było to jedno najprzyjemniejszych uczuć, jakich kiedykolwiek doświadczyłem.
-Dzień, w którym na mnie wpadłeś był najszczęśliwszy w moim życiu. Tego dnia stałeś się całym moim światem.
Moje serce zamarło, a ja czułem, jak żołądek dziwnie się skręca.
Nie wiedziałem, dlaczego to robię, jednak chwyciłem jego dłoń i mocno ją ścisnąłem.
Przysunąłem się bliżej, całując rozgrzany policzek Malik'a
-Więc i Ty stań się moim.- Szepnąłem wprost w jego ucho.
Przez jego ciało przeszedł dreszcz, a ja uśmiechnąłem się z satysfakcją.
To był ten dzień, w którym go pokochałem, ale jeszcze tego nie rozumiałem."
Rzucam pierwszą rzeczą, jaką mam pod ręką, którą okazuje się lampa
Ciągnąc końce moich blond włosów i wypuszczając z ust stłumiony szloch.
Nie mogę, nie mogłem i nigdy nie będę mógł pogodzić się z odejściem Zayn'a.
Jest częścią mnie.
Moim życiem.
Moją miłością. Jedyną. Prawdziwą, niepowtarzalną.
A historia, która mimo smutku i całego bólu, który był z nią związany, była magiczna.
Nigdy wcześniej nie byłem zakochany w mężczyźnie.
W sumie, to właśnie Zayn nauczył mnie kochać. To on każdym dotykiem przekraczał granice, wprowadzając mnie na nowe poziomy tego wszystkiego.
To właśnie on sprawił, że chciałem żyć.
Ocieram mokre policzki, ściskając ołówek najmocniej, jak tylko potrafię.
"Kolejny miesiąc wydawał się okropnie krótki.
Każdy dzień spędzałem z Zayn'em, a on za każdym razem sprawiał, że czułem się świetnie.
Zawsze powtarzał, że jestem aniołem, który zapomniał, jak się lata. I każdego dnia wyciągał moje skrzydła.
-Wiesz, Niall.... - Zaczął któregoś dnia Zayn, gdy leżeliśmy razem na jego łóżku. Moja głowa leżała na jego piersi, a nasze nogi były splątane.
Z uśmiechem na twarzy przysłuchiwałem się miarowemu biciu jego serca.
-Nadal nie rozmawiasz z Nicol? - Spytał, stłumionym głosem.
-Nie. Wyprowadziła się i mnie unika.- Westchnąłem, spoglądając na spokojną twarz bruneta.
Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowało, brunet uśmiechnął się szeroko, tym samym przyprawiając mnie o szybsze bicie serca.
-Kocham Cię. - Szepnął Malik,bawiąc się moimi włosami.
Moje serce zamarło, a ja spuściłem wzrok.
To był kolejny błąd, który doprowadził do upadku mojego prywatnego Anioła Stróża.
Kolejnego miesiąca zaczęliśmy inaczej spędzać czas.
Ja grałem na gitarze, a Zayn mnie szkicował.
Każdą wolną chwilę spędzałem właśnie z nim, każdego dnia oddając mu kawałek duszy.
Niezaprzeczalnie był wyjątkowy, a ja wypominałem mu to przy każdej okazji.
Malik właśnie stał przytulony do mojego tyłu, brodę opierając o moje ramię.
-Jesteś taki piękny.- Szepnął wprost do mojego ucha. Moje policzki okrył silny rumieniec.
-Wcale nie.- Odszepnąłem.- Spójrz na mnie! Jestem blady, chudy, niski, moje włosy są beznadziejne, a oczy nijakie.
Poczułem napływające łzy, więc zacisnąłem powieki.
-Jesteś piękny i wyjątkowy. W Twoich oczach znajduję ukojenie, są jak zwierciadło, a To, że jesteś niski jest słodkie. - Uśmiechnąłem się delikatnie, nadal nie otwierając oczu. - Zazdroszczę Ci włosów, cudownego uśmiechu...
Odwróciłem się w jego stronę, łącząc nasze wargi.
Czułem, jak Zayn niemal natychmiast mięknie.
-Kocham Cię. - Powiedziałem nieśmiało, a twarz bruneta rozświetlił szeroki uśmiech.
-Ja Ciebie też. - Zaśmiał się, całując mój nos.
Wtedy poczułem, jakby prąd przeszył moje ciało. To było tak prawdziwe i cudowne uczucie, które wypełniało każdą moją komórkę, odkrywając nową, nieznaną część mnie.
Zayn westchnął, opadając na łóżko i ciągnąc mnie za sobą.
-Cieszę się, że to Ty. - Szepnął brunet, wplatając palce w moje włosy i lekko je ciągnąc.
-Że co ja?- Spytałem z uśmiechem, wargami pociągając po jego delikatnym policzku.
-Że to Ty jesteś tutaj ze mną, i dzielimy te chwile. Bo jesteś cudowny.
-A Ty cudowniejszy. - Zaśmiałem się, kreśląc kółka na jego brzuchu.- Sprawiasz, że.... Promienieję.
-A Ty, że jestem najszczęśliwszy na świecie.
Westchnąłem, przymykając powieki.
To był prawdopodobnie nasze najszczęśliwsze chwile.
Ostatnie, aż tak szczęśliwe.
Tydzień później rozmawiałem z Nicol. Nie było to przyjemne, nawet w najmniejszym stopniu.
Zerwaliśmy, tak oficjalnie, ale i tak nie powiedziałem o tym, że ja i Zayn jesteśmy... Razem.
Nie potrafiłem tak po prostu jej tego wyznać, a daję słowo, chciałem.
Tylko zwyczajnie byłem tchórzem.
Po tym zdarzeniu ja wraz Malik'iem udaliśmy się nad jezioro. Rozbiliśmy namiot, później przechadzając się po pobliskim lesie.
Szliśmy trzymając się za rękę. Nasze palce były splecione, ukazując idealnie harmonijną miłość, którą ze sobą dzieliliśmy. To nie było coś, na co inni ludzie byli gotowi. Sam również nie byłem pewien, czy i ja jestem gotowy na ten prąd, który przechodził przez moje ciało, za każdym razem, kiedy Zayn mnie dotykał.
Jak dzięki każdemu jego pocałunkowi smakowałem nieba, a każdy uśmiech przyprawiał o zawał.
-Hej, Niall? - Zaczął Zayn, gdy byliśmy już obok namiotu.
-Huh? - Spytałem, unosząc głowę w jego stronę. Brunet uśmiechnął się, kładąc rozgrzaną dłoń na moim policzku i muskając moje usta.
-Chciałbym przekroczyć granicę.- Szepnął w moje wargi, patrząc mi w oczy.
Skinąłem, lekko się uśmiechając, a Malik wciągnął mnie do namiotu.
Tego dnia przekroczyliśmy ostatnią granicę, a ja poznałem ostatnią część siebie, składając moją duszę w całość. "
Przecieram zmęczoną twarz, widząc te obrazy, jakbym oglądał film. Wspomnienia palą moją pamięć, smagają mnie języki ognia wywołane bólem i tęsknotą.
Nie mogę tak zwyczajnie wymazać tych scen z pamięci.
To stało się częścią mnie, a nie mógłbym tak po prostu pozbyć się którejś z moich kończyn.
Nim zdążam się powstrzymać, słowo "wróć" samo opuszcza moje spierzchnięte wargi.
Nie jestem z siebie dumny. Poczucie winy zżera moje wnętrzności jak łakomy robak, który nigdy nie odczuwa głodu.
-Skończ. - Nakazuję sam sobie, z nadzieją, że to coś da.
-Zayn by tego chciał.- wypowiadam niemal niesłyszalnie. Przez moją dłoń przechodzi dreszcz, a ja przykładam ołówek do kartki, dalej pisząc.
"Chciałem mieć wszystko i jeszcze więcej. To właśnie mnie zgubiło.
Pierwsza kłótnia odbyła się z mojego powodu.
Ze względu na czas, który spędzałem z Zayn i to, że przy nim zapominałem o całym świecie, zapominałem również o zajęciach, przez co zawaliłem rok.
Zachlałem się w trupa i po powrocie do domu zrobiłem awanturę, nawet nie wiedząc o co.
Jednak Zayn wiedział i później nie odzywał się do mnie przez tydzień.
Byłem na siebie cholernie zły. Zaczynałem popadać w nałóg. Za każdym razem, gdy ja i brunet mieliśmy jakieś spięcie, za jego plecami sięgałem po alkohol.
Nigdy tego nie robiłem i daję słowo, nie jestem z tego dumny, lecz to pomagało mi z każdym problemem.
Ale niszczyło Zayn'a
Wszystko zaczęło kończyć się w piątym miesiącu, od naszego poznania.
Od dłuższego czasu nie odzywaliśmy się do siebie. Każdego dnia w jego oczach widziałem tylko ból i smutek.
Zabijałem go swoim zachowaniem. Zabijałem mojego anioła, powoli wyrywałem pióra z jego cudownych skrzydeł.
Tego dnia siedziałem przy stole, trzymając dłońmi swoją głowę.
Zayn pakował swoje rzeczy, a ja tylko płakałem, w głowie mając zupełną pustkę.
-Nie odchodź. - Wyszeptałem w przestrzeń, pociągając nosem. Zacisnąłem powieki, by nie wyleciały z nich kolejne gorące łzy, gdy poczułem dłoń na moim ramieniu.
-Niall..- Szept przeszył moje bębenki, wywołując na moim ciele dreszcz. Wstałem, a Malik obrócił mnie ku sobie i mocno objął.
Rozpłakałem się, jak dziecko. Ostatni raz czułem ten cudowny zapach, ciepło i bezpieczeństwo.
Brunet odsunął się, patrząc mi w oczy. Otarł dłońmi moje mokre policzki, a następnie pochylił się lekko.
Naprawdę myślałem, że mnie pocałuje, jednak Zayn tylko uśmiechnął się smutno, a następnie po prostu wyszedł.
Upadłem na podłogę, chowając twarz w dłonie i zanosząc się szlochem."
Odkładam ołówek, następnie zamykając zeszyt i chowając go do biurka.
Patrzę w przestrzeń, wyprany z jakichkolwiek uczuć.
Biorę głębokie, miarowe oddechy, a ból wywołany tęsknotą do Zayn'a przeszywa każdą moją komórkę.
To on sprawiał, że byłem szczęśliwy i to on poskładał moją duszę w całość. Jednak ta pękła wraz z odejściem bruneta.
Odchodząc, zabrał część mnie ze sobą, zostawiając dziurę, której nie dało się wypełnić.
Na moje usta cisną się pytania, na które zapewne nigdy nie dostanę odpowiedzi.
Czy Zayn tęskni, tak jak ja tęsknię?
Czy to wszystko boli go, tak jak boli mnie?
Czy czasem przed snem wspomina nasze wspólne chwile?
Czy nadal mnie kocha, tak mocno, całym sobą, jak ja kocham go?


+Pisałam go przez 10 dni pobytu na obozie sportowym. Tak, nie jest dopracowany. Tak, jest krótki, ale pisałam na telefonie, więc wydawał się długi.
Tak, mogą pojawić się błędy w IMIONACH, gdyż postacie początkowo nazywały się inaczej.
Zayn - Leo
Niall - Andree
TAK, NAPISZĘ TEGO DRUGĄ CZĘŚĆ !

3 komentarze:

  1. ryczę... to jest takie echhh smutne i za razem wesołe xd Nie wiem jak to opisać ale tak cholernie mi się podobało xD tym bardziej, że muszę dodać, że moim ulubionym bromansem jest Ziall *___*
    Ach jak ja ich kocham :3
    Nie dosyć, że był Ziall to dodałaś do tego swój sposób pisania i wyszło ijwbhfhwfuhewuhfuwe OMG zajebiście xD
    Mam nadzieję, że będzie takich więcej :)
    Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, dlaczego to jest takie bolesne? Płaczę, kiedy to czytam.
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu to jest niesamowite aż w brzuchu czuje takie coś masz talent pięknie piszesz zazdroszczę ci naprawdę nigdy bum czegoś takiego nie wymyśliła boskie i czekam na następna część bo to jest boskie <3<3<3 Ziall to mój ulubiony bromance i wiem ze Zayn i Perrie się zareczyli ale ja i tak w to wierze <3

    OdpowiedzUsuń