Larry Stylinson - Dear Darlin'

Tytuł : Dear Darlin

Od Autorki: Jest on trochę chaotyczny, trochę smutny. Ale ogólnie jest okej. Mam dziwne wrażenia po nim, jednak podobał mi się. Miłego. xx








Moi Drodzy.
Wstając rano tego dnia, uświadomiłem sobie pewną rzecz
Tęskniłem za nim, tak bardzo, że to aż bolało.
Wyrzucając prędko tę myśl z głowy, udałem się do kuchni mojego i Eleanor wspólnego apartamentu. Tam przygotowałem dla siebie i dziewczyny śniadanie, choć nie byłem w tym najlepszy.
Tego dnia, wszystko się sypało, zupełnie nic mi nie wychodziło. Czułem, że stało się coś złego. Nie mogłem usunąć tego przeczucia z mojej głowy, ono wyryło sobie dziurę, w której się skryło.
Czekałem, aż Eleanor obudzi się, lecz co chwilę niespokojnie się ruszałem.
Niepokój w moim sercu wzrastał, wywołany, sam nie wiedziałem czym.
Biorąc kurkę w dłoń, prędko nałożyłem buty i nie zostawiając żadnej informacji, opuściłem mieszkanie. Nie wiedziałem, gdzie się kieruję, dopóki nogi same nie przywiały mnie do Jego domu.
Tak, do Harry'ego, którego nie widziałem kilka miesięcy, odkąd One Direction się rozpadło, a my pokłóciliśmy się.
Jestem, byłem i będę na siebie zły, że nie spróbowaliśmy. One nas wspierały.
Jednak Modest stanął po przeciwnej stronie, wypiął się nas, zabronił jakiegokolwiek kontaktu i postarał się o to, by żadna wytwórnia nie chciała z nami pracować.
Z bólem serca, rozstaliśmy się.
I wtedy wkroczył Harry.
Liam, Zayn, Niall. Nie znacie tej części historii. Nigdy Wam nie mówiliśmy, co tak naprawdę zaszło. I czuję się tym źle, przysięgam.
To przez nas straciliście to, na co ciężko pracowaliśmy. Przez to, że byliśmy w sobie zakochani.
Tak żałuję, że nie walczyłem o tę miłość. Wspieraliście nas. Ale ja stchórzyłem.
Harry był szczęśliwy. Mogliśmy być razem, chodzić za rękę, nie ukrywać się. Bolał jedynie fakt, że nie jesteśmy już zespołem, ale Wy, chłopcy, nie byliście na nas za to źli.
Lecz w tej właśnie chwili, Modest zabronił mi spotykanie się z Harry'm. On walczył, starał się, chciał ze mną być, a ja... Stchórzyłem. Znowu.
Wtedy on przyszedł do mnie, płacząc i pytając, dlaczego mu nie pomagam. Zadał też inne, kluczowe pytanie. Czy go kocham.
Chciałem odpowiedzieć, ale coś mnie ugryzło. Nie mieliśmy szans przetrwać. To oczywiste.
Pomyślałem więc, że gdybyśmy nadal udawali NORMALNYCH, gdybym był z Eleanor... Mógłbym uratować One Direction.
Powiedziałem, że nigdy go nie kochałem. Stchórzyłem.
Ze łzami w oczach, wykrzyczał, że mnie nienawidzi. I wyszedł.
Tak żałuję, że o niego nie walczyłem.
Wracając. Nogi przywiały mnie pod drzwi jego domu, po prawie pół roku rozłąki. Czując ucisk w żołądku i szybsze bicie serca, a także zwiotczałość kończyn, z trudem przełknąłem ślinę, pukając w białe drzwi.
Bałem się, tak cholernie się bałem.
Czekałem. Naprawdę długo, wciąż pukając, lecz nic się nie działo. Wtedy mój niepokój wzrósł.
Nie byłem pewien, co powinienem zrobić. Dzwonić po policję? Dzwonić po Was? Przecież mógł zwyczajnie wyjść na spacer, lub coś...
Zacisnąłem powieki, całkowicie się skupiając, aż przypomniałem sobie, że trzymał dodatkowy klucz pod donicą z kwiatem, specjalnie dla mnie.
Uśmiechnąłem się do siebie, wyciągając mały, srebrny przedmiot. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka skąpanego w ciemnościach domu.
Zmrużyłem oczy, chcąc wszystko lepiej widzieć i najpierw sprawdziłem wszystkie pokoje na dole, później udając się na górę.
Nie było go.
Kolejny raz uderzyły mnie wspomnienia. Czasem wymykaliśmy się na dach, by popatrzeć na gwiazdy. Tam właśnie się udałem.
Lecz nie znalazłem go.
Oprócz tego zauważyłem jedynie stos przygniecionych kamieniem kartek, oraz ślady krwi, które przeraziły mnie do szpiku kości.
Wyciągając kartki, które zapisane były schludnym pismem Styles'a, zacząłem je po kolei czytać.
Płakałem. Ja, moje serce. Wszystko we mnie.
Nie mogłem tak siedzieć, po prostu czytając spis jego myśli, jak tęskni, jak czuje się zraniony, jak mnie kocha i nienawidzi jednocześnie.
Nie wiedziałem, gdzie szukać. Lecz postanowiłem znaleźć.
Straciłem na to cały dzień, po północy wracając do jego domu. Nie znalazłem, w żadnym miejscu, ani naszym wspólnym, ani jego własnym.
Nie odbierałem telefonu. Ani od Was chłopcy, ani od Eleanor. Przepraszam, czuję się z tym źle.
Położyłem się w jego łóżku, wdychając ten znajomy zapach wanilii i jego szamponu do włosów.
Tęskniłem za tym, wiecie?
Chciałem zasnąć, czułem się zmęczony. Jednak nie mogłem, ponieważ płakałem, tak długo, aż nastał świt i przez zasłonę przebijały się nieliczne promienie słoneczne.
Wtedy zerknąłem na telefon, nie wiem dlaczego. Przeczucie.
Był sms, od Harry'ego. „Kocham Cię Lou, przepraszam”
Moje serce … Ono płakało. Ono wiedziało, ale ja nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli.
Wtedy zadzwoniłeś Ty, Li. Powiedziałeś mi te słowa, których najbardziej się bałem.
On nie żył. On nie żyje.
Pamiętam, zacząłeś czytać list, który dla mnie zostawił.
„Zawsze byłeś dla mnie najważniejszy. Kochałem Cię, Louis. Nie wiń siebie, ja po prostu nie mogłem przyzwyczaić się do życia bez Ciebie.
Byłeś moim uzależnieniem. Moim wszystkim, moim życiem, Lou. Tak cholernie Cię kochałem.
Nic nigdy nie było ważniejsze. Zawsze liczyłeś się Ty.
Nigdy nie zrozumiem jednej tylko rzeczy. Po co to wszystko, skoro mnie nie kochałeś?
Po co każdy z tych tajemnych pocałunków, każdy delikatny dotyk, Twoje palce sunące po moim ciele, mierzwiące moje włosy?
Po co te szepty, zapewnienia o dozgonnej miłości, o tym, że nigdy mnie nie opuścisz?
Po co dałeś mi tę cholerną nadzieję, że będę mógł mieć przy sobie zawsze, gdy będę Cię potrzebować?
Wszystko we mnie było Twoje.
Przepraszam, Louis. Byłem zbyt słaby i naiwny. Byłem głupi. Byłem Twój.”
Co wtedy zrobiłem?
Napisałem ten list, zostawiając go na poduszce.
Co zrobiłem później?
Dołączyłem do mojej jedynej, prawdziwej miłości.
Tym razem nie stchórzyłem.
Przepraszam Was, moi drodzy. Zawsze byliście częścią mnie. Częścią tego, dzięki czemu zyskałem Harry'ego.
Lecz tylko przez moją głupotę go straciłem....
Kocham, Louis.

4 komentarze:

  1. O mój Boże. Popłakałam się. xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytają łzy same się pojawiają !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj to jest takie zajebiste ale nienawidze czytać smutnych imaginów jeszcze bromance idź spać! @Room_Direction

    OdpowiedzUsuń