Tytuł : Dear Darlin
Od Autorki: Jest on trochę chaotyczny, trochę smutny. Ale ogólnie jest okej. Mam dziwne wrażenia po nim, jednak podobał mi się. Miłego. xx
Od Autorki: Jest on trochę chaotyczny, trochę smutny. Ale ogólnie jest okej. Mam dziwne wrażenia po nim, jednak podobał mi się. Miłego. xx
Moi Drodzy.
Wstając rano tego dnia, uświadomiłem
sobie pewną rzecz
Tęskniłem za nim, tak bardzo, że to
aż bolało.
Wyrzucając prędko tę myśl z głowy,
udałem się do kuchni mojego i Eleanor wspólnego apartamentu. Tam
przygotowałem dla siebie i dziewczyny śniadanie, choć nie byłem
w tym najlepszy.
Tego dnia, wszystko się sypało,
zupełnie nic mi nie wychodziło. Czułem, że stało się coś
złego. Nie mogłem usunąć tego przeczucia z mojej głowy, ono
wyryło sobie dziurę, w której się skryło.
Czekałem, aż Eleanor obudzi się,
lecz co chwilę niespokojnie się ruszałem.
Niepokój w moim sercu wzrastał, wywołany, sam nie wiedziałem czym.
Niepokój w moim sercu wzrastał, wywołany, sam nie wiedziałem czym.
Biorąc kurkę w dłoń, prędko
nałożyłem buty i nie zostawiając żadnej informacji, opuściłem
mieszkanie. Nie wiedziałem, gdzie się kieruję, dopóki nogi same
nie przywiały mnie do Jego domu.
Tak, do Harry'ego, którego nie
widziałem kilka miesięcy, odkąd One Direction się rozpadło, a my
pokłóciliśmy się.
Jestem, byłem i będę na siebie zły,
że nie spróbowaliśmy. One nas wspierały.
Jednak Modest stanął po przeciwnej
stronie, wypiął się nas, zabronił jakiegokolwiek kontaktu i
postarał się o to, by żadna wytwórnia nie chciała z nami
pracować.
Z bólem serca, rozstaliśmy się.
I wtedy wkroczył Harry.
Liam, Zayn, Niall. Nie znacie tej
części historii. Nigdy Wam nie mówiliśmy, co tak naprawdę
zaszło. I czuję się tym źle, przysięgam.
To przez nas straciliście to, na co
ciężko pracowaliśmy. Przez to, że byliśmy w sobie zakochani.
Tak żałuję, że nie walczyłem o tę
miłość. Wspieraliście nas. Ale ja stchórzyłem.
Harry był szczęśliwy. Mogliśmy być
razem, chodzić za rękę, nie ukrywać się. Bolał jedynie fakt, że
nie jesteśmy już zespołem, ale Wy, chłopcy, nie byliście na nas
za to źli.
Lecz w tej właśnie chwili, Modest
zabronił mi spotykanie się z Harry'm. On walczył, starał się,
chciał ze mną być, a ja... Stchórzyłem. Znowu.
Wtedy on przyszedł do mnie, płacząc
i pytając, dlaczego mu nie pomagam. Zadał też inne, kluczowe
pytanie. Czy go kocham.
Chciałem odpowiedzieć, ale coś mnie
ugryzło. Nie mieliśmy szans przetrwać. To oczywiste.
Pomyślałem więc, że gdybyśmy nadal udawali NORMALNYCH, gdybym był z Eleanor... Mógłbym uratować One Direction.
Pomyślałem więc, że gdybyśmy nadal udawali NORMALNYCH, gdybym był z Eleanor... Mógłbym uratować One Direction.
Powiedziałem, że nigdy go nie
kochałem. Stchórzyłem.
Ze łzami w oczach, wykrzyczał, że
mnie nienawidzi. I wyszedł.
Tak żałuję, że o niego nie
walczyłem.
Wracając. Nogi przywiały mnie pod
drzwi jego domu, po prawie pół roku rozłąki. Czując ucisk w
żołądku i szybsze bicie serca, a także zwiotczałość kończyn,
z trudem przełknąłem ślinę, pukając w białe drzwi.
Bałem się, tak cholernie się bałem.
Czekałem. Naprawdę długo, wciąż
pukając, lecz nic się nie działo. Wtedy mój niepokój wzrósł.
Nie byłem pewien, co powinienem
zrobić. Dzwonić po policję? Dzwonić po Was? Przecież mógł
zwyczajnie wyjść na spacer, lub coś...
Zacisnąłem powieki, całkowicie się skupiając, aż przypomniałem sobie, że trzymał dodatkowy klucz pod donicą z kwiatem, specjalnie dla mnie.
Zacisnąłem powieki, całkowicie się skupiając, aż przypomniałem sobie, że trzymał dodatkowy klucz pod donicą z kwiatem, specjalnie dla mnie.
Uśmiechnąłem się do siebie,
wyciągając mały, srebrny przedmiot. Otworzyłem drzwi i wszedłem
do środka skąpanego w ciemnościach domu.
Zmrużyłem oczy, chcąc wszystko
lepiej widzieć i najpierw sprawdziłem wszystkie pokoje na dole,
później udając się na górę.
Nie było go.
Kolejny raz uderzyły mnie wspomnienia.
Czasem wymykaliśmy się na dach, by popatrzeć na gwiazdy. Tam
właśnie się udałem.
Lecz nie znalazłem go.
Oprócz tego zauważyłem jedynie stos
przygniecionych kamieniem kartek, oraz ślady krwi, które przeraziły
mnie do szpiku kości.
Wyciągając kartki, które zapisane
były schludnym pismem Styles'a, zacząłem je po kolei czytać.
Płakałem. Ja, moje serce. Wszystko we
mnie.
Nie mogłem tak siedzieć, po prostu
czytając spis jego myśli, jak tęskni, jak czuje się zraniony, jak
mnie kocha i nienawidzi jednocześnie.
Nie wiedziałem, gdzie szukać. Lecz postanowiłem znaleźć.
Nie wiedziałem, gdzie szukać. Lecz postanowiłem znaleźć.
Straciłem na to cały dzień, po
północy wracając do jego domu. Nie znalazłem, w żadnym miejscu,
ani naszym wspólnym, ani jego własnym.
Nie odbierałem telefonu. Ani od Was chłopcy, ani od Eleanor. Przepraszam, czuję się z tym źle.
Nie odbierałem telefonu. Ani od Was chłopcy, ani od Eleanor. Przepraszam, czuję się z tym źle.
Położyłem się w jego łóżku,
wdychając ten znajomy zapach wanilii i jego szamponu do włosów.
Tęskniłem za tym, wiecie?
Chciałem zasnąć, czułem się
zmęczony. Jednak nie mogłem, ponieważ płakałem, tak długo, aż
nastał świt i przez zasłonę przebijały się nieliczne promienie
słoneczne.
Wtedy zerknąłem na telefon, nie wiem
dlaczego. Przeczucie.
Był sms, od Harry'ego. „Kocham Cię
Lou, przepraszam”
Moje serce … Ono płakało. Ono wiedziało, ale ja nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli.
Moje serce … Ono płakało. Ono wiedziało, ale ja nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli.
Wtedy zadzwoniłeś Ty, Li.
Powiedziałeś mi te słowa, których najbardziej się bałem.
On nie żył. On nie żyje.
Pamiętam, zacząłeś czytać list,
który dla mnie zostawił.
„Zawsze byłeś dla mnie najważniejszy. Kochałem Cię, Louis. Nie wiń siebie, ja po prostu nie mogłem przyzwyczaić się do życia bez Ciebie.
„Zawsze byłeś dla mnie najważniejszy. Kochałem Cię, Louis. Nie wiń siebie, ja po prostu nie mogłem przyzwyczaić się do życia bez Ciebie.
Byłeś moim uzależnieniem. Moim
wszystkim, moim życiem, Lou. Tak cholernie Cię kochałem.
Nic nigdy nie było ważniejsze. Zawsze
liczyłeś się Ty.
Nigdy nie zrozumiem jednej tylko
rzeczy. Po co to wszystko, skoro mnie nie kochałeś?
Po co każdy z tych tajemnych pocałunków, każdy delikatny dotyk, Twoje palce sunące po moim ciele, mierzwiące moje włosy?
Po co każdy z tych tajemnych pocałunków, każdy delikatny dotyk, Twoje palce sunące po moim ciele, mierzwiące moje włosy?
Po co te szepty, zapewnienia o
dozgonnej miłości, o tym, że nigdy mnie nie opuścisz?
Po co dałeś mi tę cholerną
nadzieję, że będę mógł mieć przy sobie zawsze, gdy będę Cię
potrzebować?
Wszystko we mnie było
Twoje.
Przepraszam, Louis. Byłem zbyt słaby i naiwny. Byłem głupi. Byłem Twój.”
Przepraszam, Louis. Byłem zbyt słaby i naiwny. Byłem głupi. Byłem Twój.”
Co wtedy zrobiłem?
Napisałem ten list, zostawiając go na poduszce.
Co zrobiłem później?
Dołączyłem do mojej jedynej, prawdziwej miłości.
Tym razem nie stchórzyłem.
Przepraszam Was, moi drodzy. Zawsze byliście częścią mnie. Częścią tego, dzięki czemu zyskałem Harry'ego.
Lecz tylko przez moją głupotę go straciłem....
Napisałem ten list, zostawiając go na poduszce.
Co zrobiłem później?
Dołączyłem do mojej jedynej, prawdziwej miłości.
Tym razem nie stchórzyłem.
Przepraszam Was, moi drodzy. Zawsze byliście częścią mnie. Częścią tego, dzięki czemu zyskałem Harry'ego.
Lecz tylko przez moją głupotę go straciłem....
Kocham, Louis.
O mój Boże. Popłakałam się. xxx
OdpowiedzUsuńCzytają łzy same się pojawiają !
OdpowiedzUsuńto było... WOW
OdpowiedzUsuńEjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj to jest takie zajebiste ale nienawidze czytać smutnych imaginów jeszcze bromance idź spać! @Room_Direction
OdpowiedzUsuń