wtorek, 12 lutego 2013

#3 - Strach



Louis zaraz po obudzeniu udał się do kuchni, skąd przywołały go słodkie zapachy. Widząc Harry'ego w samych bokserkach robiącego naleśniki z wielkim uśmiechem, oraz podśpiewującego pod nosem, starszy chłopak przetarł oczy, jakby bał się, że ta scena jest snem. Usiadł do stołu, uważnie przyglądając się każdemu ruchowi przyjaciela. Tomlinson'a zastanawiało, co jest powodem tak znakomitego humoru młodszego chłopca.
Po wczorajszym dziwnym wydarzeniu postanowili, że zapomną o całej tej sprawie. Choć Tommo co chwila wracał do momentu pocałunku i uczucia pożaru wewnątrz. Ogień, który palił każdą część jego ciała poczuciem szczęścia, jakiego nigdy wcześniej nie doznał.
Styles postawił przed Lou pełen talerz smakołyku i życząc mu smacznego szybko wyszedł z kuchni. Starszy chłopak dokładnie i powoli przeżuwał każdy kęs, delektując się cudownym smakiem.
Znów pochłonięty był myśleniem. A co, jeśli zakochał się w przyjacielu? A jeśli oboje kochają się nawzajem?
Nagle szczęście zastąpił strach. Przeszył każdą część jego ciała, od palców u stóp, aż po czubki włosów. Całkowicie sparaliżował jego ciało, sprawiając, że Tomlinson zakrztusił się porcją jedzenia, które właśnie miał zamiar połknąć. Zaczął kaszleć i nerwowo próbować łapać powietrze, aż w końcu się uspokoił. Z trudem przełkną ślinę myśląc o tym, co właśnie sobie uświadomił.
Musi całkowicie odciąć się od Harry'ego. Przestać o nim myśleć w ten dziwny sposób. Zbyt duża bliskość tych dwojga może zniszczyć ich przyjaźń, gdy sekret starszego chłopaka wyjdzie na jaw. Nie może znów popełnić tego błędu. Nie mogą być razem. Nie może się w nim zakochać.
                                                                              ***
Cała piątka chłopców siedziała na beżowej kanapie obok prowadzącego programu. Odpowiadali na pytania, wygłupiali się i śmiali. Tylko Louis był lekko przygaszony i co chwilę nerwowo zerkał na swojego najlepszego przyjaciela. Karcił się w myślach za to, jak przygląda się jego wargom, gdy Curly starannie wypowiada każde słowo. Najchętniej w ogóle by tam nie szedł, ale Modest! im kazał. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy wywiad się skończył, a cały zespół zszedł z zasięgu wzroku widzów. Nie czekając na nikogo, pędem rzucił się w kierunku drzwi i wyleciał z budynku, jak z procy. Przystanął dopiero wtedy, gdy był pewien, że jest wystarczająco daleko, aby nikt go nie dogonił.
W tamtej chwili nie przejmował się, co pomyśleli jego przyjaciele. Jego głowę zaprzątały ważniejsze myśli, które od rana nie dawały mu spokoju.
Poszedł na tyły starego budynku i oparty o jego zimną, betonową powierzchnię zjechał na dół. Siedząc na chodniku na chwilę odsapnął. Ukrył twarz w dłonie i starał się panować nad kolejną porcją bolesnego bólu, spowodowanego strachem.
Bał się, że straci osobę, na której od lat najbardziej mu zależy. Zawsze kochał go najmocniej. Całym sercem. Każdą komórką ciała, oczami, umysłem, duszą, dotykiem, węchem i smakiem.
Zastanawiał się, jak rozegrać tę partię śmiertelnych szachów. Jaki wykonać ruch, by nie zabić uczucia, ale też go nie stracić. Jak zachować się w sytuacji bliskości? Louis był pewien, że i tak pokieruje go impuls. Nigdy nie potrafił oprzeć się magnetyzującemu zielonemu spojrzeniu i ciepłu jego ciała. Musiał to przyznać, chociaż tu, z dala od wszystkich. Musiał tutaj ukryć kolejną tajemnicę. Kochał go. Kochał, kochał, kochał. Zawsze go kochał. Przyznał to po tak długim czasie. Od początku ich prawdziwej przyjaźni, a było to bardzo dawno temu. Tylko dlaczego Harry musiał stracić pamięć? Choć Tomlinson uważał, że to i tak było dla niego lepsze. Wtedy i teraz.
-Hej, Louis, wszystko okej? - Tommo momentalnie podniósł głowę i od razu zatracił się w zielonych oczach przyjaciela. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest już ciemno, płakał i ma dreszcze. Niepewnie pokiwał głową. Styles mocno go przytulił, lekko ogrzewając jego zmarznięte ciało.
-Zabiorę cię do domu.- Powiedział cicho Curly, tuż przy uchu starszego chłopaka. Boo Bear nagle odzyskał siłę w ustach.
-Poczekaj, Hazz.- Wyszeptał cicho, choć włożył w to całą swoją siłę. Gdy zdezorientowane zielone oczy spojrzały w jego szare tęczówki, nie czekając na reakcję, pocałował go. W ten nieporadny pocałunek wsadził wszystkie emocje, jakie zdołał tam ulokować. Miłość, ale też strach, że w każdej chwili go straci. Młodszy odwzajemnił pocałunek, bardziej napierając na przyjaciela swoim ciałem. Choć czy w tej sytuacji można nazwać ich przyjaciółmi? Bardziej pasuje określenie skryci kochankowie, którzy muszą ukrywać się przed światem, by nie być odrzuconymi.
Ich języki walczyły o dominację, którą trudno było zdobyć. Po chwili jednak oderwali się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Tomlinson mocno przytulił się do Styles'a, ukrywając twarz w jego kurtce.
-Obiecaj mi, że mnie nie opuścisz. Obiecaj, że przetrwamy wszystko. Razem.- Wyszlochał w chłodny materiał. Curly delikatnie pogładził go po włosach.
-Obiecuję. -Szepnął półgłosem. Tommo bał się jedynie tego, że Hazza nie dotrzyma obietnicy. Bo przecież obietnice 21 wieku ociekają kłamstwem, prawda?


+Przepraszam, że taki krótki. Wydaje mi się taki nijaki.... Miałam na niego 10 pomysłów O.o Poważnie. Wyszło na to, że zostaje ten. Miałam im nie dać być razem, ale wyszło jak wyszło. Stwierdziłam, że nie będzie najgorzej, choć wydaje mi się, że jest beznadziejny ._.
Jeśli chcecie być informowani, to piszcie mi w komentarza nr gg lub nick TT.
Komentarz = SZACUNEK DLA AUTORA. 

12 komentarzy:

  1. Jak zawsze idealny :) Czekam z niecierpliwością na kolejny :) www.diall-love-4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwww *.*. nie daj im być razem, niech trochę powalczą z uczuciami :D! ~@LuvHarreeh

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! *-* Coś czuje że Hazza nie dotrzyma tej obietnicy ;o No nic, czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaa, beznadziejny? Dobry żart moja miła koleżanko!
    Ten rozdział można określić baaardzo wieloma przymiotnikami. Powiedziałabym, że jest... ciekawy, fascynujący, zajebisty, uroczy, nieco smutny, albsolutnie perfekcyjny, boski, piękny, świetny, (...), zdecydowanie za krótki jak dla mnie etc. Tak... to by pasowało. Ale czy sądzisz, że jest tam miejsce na 'beznadziejny'? Na pewno nie!
    A więc Lou również kocha Hazzę... W sumie to było oczywiste, ale w końcu przyznał się przed samym sobą. Końcówka jak zwykle najlepsza, mimo, że niezbyt przyjemna dla samych bohaterów. To znaczy... pocałunek im się pewnie podobał, ale to ukrywanie się... Ech, plączę się w tym wszystkim.
    I tak w ogóle - ten napis 'szacunek dla autora' sprawia, że nie da się opuścić tej strony, nie komentując chociaż jednym słówkiem. Dobra metoda :)
    Och, miałam jeszcze pochwalić wygląd bloga, bo naprawdę mi się podoba. I nie piszę tego tylko dlatego, że sama beznadziejnie sobie radzę z grafiką - to czysta prawda! Masz moje uznanie :3
    Ja teraz naprawdę niecierpliwie czekam na następny (masz już kolejną motywację do pisania ;>)! Pozdrawiam i życzę weny xx ~@julie_valerie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy rozdział jak i poprzednie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) Zapraszam co mnie xd
    http://bloodlikechocolate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże a ty jak zawsze mnie zaskakujesz :D Na szczęście pozytywnie :3 Nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny xx ps: śliczny nowy wygląd bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Pisz dalej, bo ci to wychodzi ♥ ~ @klachmiel

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz czekam ma next. Xx :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne :D JAk pisałam ci na TT dodaję komentarz :) To jest świetne :D xx

    OdpowiedzUsuń
  10. tak, tak beznadziejny aż zajebisty ! :)
    czeekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Zresztą jak każdy! xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham go ! przez cały dzień od 8 rano czytam rozdziały !!!! <3 xx

    OdpowiedzUsuń