Louis leżał na łóżku z jedną ręką wygodnie podłożoną pod głowę, a drugą swobodnie leżącą na jego brzuchu.
Oddech chłopaka był spokojny, a delikatny uśmiech na jego twarzy błogi, gdy myślał o tym, co działo się poprzedniej nocy. Jego powieki były zamknięte, gdy w głowie bruneta przewijały się te cudowne obrazy.
Oblizał wargi, wciąż czując na nich smak ciała młodszego chłopaka. To było coś, co pragnął zatrzymać przy sobie na zawsze; sięgać po te wspomnienia, rozpamiętywać każdy zachłanny pocałunek, rozpalać pragnienie i... Czuć tę miłość, którą wtedy czuł. To najwspanialsze ze wszystkich uczuć, które wypełniało każdą jego komórkę, wywołując dreszcze.
Louis usiadł, a ciche westchnienie opuściło jego usta. Rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu telefonu, z frustracji przeczesał dłonią włosy.
-Cholera.- Mruknął, podnosząc się. Jego bose stopy spoczęły na chłodnych panelach, chwilę później powoli po nich sunąc.
Błękitne tęczówki Tomlinson'a błądziły po każdym meblu i podłodze w poszukiwaniu jednej małej, niezbędnej rzeczy, gdy przemieszczał się co chwila w inne miejsce.
Sfrustrowany usiadł na środku salonu, trzymając się za głowę.
Harry zostawił mu kartkę, aby ten zadzwonił do niego zaraz jak wstanie.
Tymczasem Louis zdążył zjeść śniadanie, wziąć prysznic i rozmyślać o tych cudownych chwilach, nim nawet ją zauważył.
Wtem dźwięk dzwonka jego komórki rozbrzmiał po całym mieszkaniu, a jego oczy lekko się rozszerzyły. Podnosząc się z prędkością światła zaczął dokładnie nasłuchiwać źródła, chwilę później znajdując się przy swoim telefonie.
-Halo?- Tomlinson odezwał się zaraz po tym, jak nacisnął zieloną słuchawkę.
-Lou? Jest czternasta, aż tak długo spałeś? - Głos Harry'ego wywołał u starszego chłopaka szybsze bicie serca i uśmiech na twarzy.
-Nie... Ja nie zauważyłem kartki. - Przyznał z westchnieniem Louis, pocierając kark i kierując się w stronę kuchni, gdzie do wysokiej szklanki nalał świeżego soku pomarańczowego.
-Okej. Powinienem być koło wieczora. I... Zayn ma przyjść o piętnastej.- Szklanka, którą brunet kierował do swoich ust wyślizgnęła mu się z dłoni i spadła na podłogę, roztrzaskując w drobny mak.
-Kurwa.- Syknął Tommo zauważając, że kawałek szkła utkwił w jego stopie, skąd ciekła krew.
-Louis? Co się dzieje? - Głos Styles'a był zatroskany i lekko przestraszony.
-Nic, jest okej, muszę kończyć. Kocham Cię, pa.- Nim chłopak po drugiej stronie zdążył coś odpowiedzieć, Tomlinson zakończył połączenie i odłożył telefon na blat, chwilę później kucając.
Zwinnym ruchem wyjął kawałek szkła, z ust wypuszczając lekkie syknięcie.
Poczłapał na górę, gdzie odkaził ranę i założył plaster. Przy okazji wstępując do sypialni, ubrał normalne spodnie i koszulkę.
Wróciwszy na dół, zaczął sprzątać. Na początku to przeoczył, lecz dopiero po chwili zatrzymał się, szare tęczówki wbijając w swoje dłonie, które widocznie się trzęsły. Wziął kilka głębokich oddechów, chcąc uspokoić swój organizm.
Nienawidził uczucia strachu. Nienawidził tego, że nie umie sobie z tym radzić, że poddaje się temu, nawet nie walcząc.
Czuł, jak wszystko niszczy go od środku. Czuł, że już niedługo straci chęć do wszystkiego, ponieważ ten strach, skrywany każdego dnia, rósł w siłę, podczas gdy Louis słabł, powoli obumierając od wewnątrz.
Zacisnął powieki, by z jego oczu nie wypłynęły łzy. Chciał mieć to za sobą. Chciał żyć bez żadnych zmian, byle tylko Harry wiedział o ich przeszłości.
Oddech chłopaka był spokojny, a delikatny uśmiech na jego twarzy błogi, gdy myślał o tym, co działo się poprzedniej nocy. Jego powieki były zamknięte, gdy w głowie bruneta przewijały się te cudowne obrazy.
Oblizał wargi, wciąż czując na nich smak ciała młodszego chłopaka. To było coś, co pragnął zatrzymać przy sobie na zawsze; sięgać po te wspomnienia, rozpamiętywać każdy zachłanny pocałunek, rozpalać pragnienie i... Czuć tę miłość, którą wtedy czuł. To najwspanialsze ze wszystkich uczuć, które wypełniało każdą jego komórkę, wywołując dreszcze.
Louis usiadł, a ciche westchnienie opuściło jego usta. Rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu telefonu, z frustracji przeczesał dłonią włosy.
-Cholera.- Mruknął, podnosząc się. Jego bose stopy spoczęły na chłodnych panelach, chwilę później powoli po nich sunąc.
Błękitne tęczówki Tomlinson'a błądziły po każdym meblu i podłodze w poszukiwaniu jednej małej, niezbędnej rzeczy, gdy przemieszczał się co chwila w inne miejsce.
Sfrustrowany usiadł na środku salonu, trzymając się za głowę.
Harry zostawił mu kartkę, aby ten zadzwonił do niego zaraz jak wstanie.
Tymczasem Louis zdążył zjeść śniadanie, wziąć prysznic i rozmyślać o tych cudownych chwilach, nim nawet ją zauważył.
Wtem dźwięk dzwonka jego komórki rozbrzmiał po całym mieszkaniu, a jego oczy lekko się rozszerzyły. Podnosząc się z prędkością światła zaczął dokładnie nasłuchiwać źródła, chwilę później znajdując się przy swoim telefonie.
-Halo?- Tomlinson odezwał się zaraz po tym, jak nacisnął zieloną słuchawkę.
-Lou? Jest czternasta, aż tak długo spałeś? - Głos Harry'ego wywołał u starszego chłopaka szybsze bicie serca i uśmiech na twarzy.
-Nie... Ja nie zauważyłem kartki. - Przyznał z westchnieniem Louis, pocierając kark i kierując się w stronę kuchni, gdzie do wysokiej szklanki nalał świeżego soku pomarańczowego.
-Okej. Powinienem być koło wieczora. I... Zayn ma przyjść o piętnastej.- Szklanka, którą brunet kierował do swoich ust wyślizgnęła mu się z dłoni i spadła na podłogę, roztrzaskując w drobny mak.
-Kurwa.- Syknął Tommo zauważając, że kawałek szkła utkwił w jego stopie, skąd ciekła krew.
-Louis? Co się dzieje? - Głos Styles'a był zatroskany i lekko przestraszony.
-Nic, jest okej, muszę kończyć. Kocham Cię, pa.- Nim chłopak po drugiej stronie zdążył coś odpowiedzieć, Tomlinson zakończył połączenie i odłożył telefon na blat, chwilę później kucając.
Zwinnym ruchem wyjął kawałek szkła, z ust wypuszczając lekkie syknięcie.
Poczłapał na górę, gdzie odkaził ranę i założył plaster. Przy okazji wstępując do sypialni, ubrał normalne spodnie i koszulkę.
Wróciwszy na dół, zaczął sprzątać. Na początku to przeoczył, lecz dopiero po chwili zatrzymał się, szare tęczówki wbijając w swoje dłonie, które widocznie się trzęsły. Wziął kilka głębokich oddechów, chcąc uspokoić swój organizm.
Nienawidził uczucia strachu. Nienawidził tego, że nie umie sobie z tym radzić, że poddaje się temu, nawet nie walcząc.
Czuł, jak wszystko niszczy go od środku. Czuł, że już niedługo straci chęć do wszystkiego, ponieważ ten strach, skrywany każdego dnia, rósł w siłę, podczas gdy Louis słabł, powoli obumierając od wewnątrz.
Zacisnął powieki, by z jego oczu nie wypłynęły łzy. Chciał mieć to za sobą. Chciał żyć bez żadnych zmian, byle tylko Harry wiedział o ich przeszłości.
*Wspomnienie*
-Gdybyś miał pewność, że spełni się jedno Twoje życzenie, czego byś sobie życzył?- Spytał Harry, bawiąc się czubkiem swojego buta. Głowę skrytą miał między nogami, więc Louis nie mógł wyczytać nic z jego twarzy, czy oczu. Starszy był pewien, że Curly robi to specjalnie.
-Pewnie... Być bogatym i sławnym.- Zaśmiał się Tommo, odchylając głowę w tył. Przecież to niemożliwe, by takie coś się spełniło.
-Mogłem wtedy powiedzieć, że chciałbym mieć Cię zawsze przy sobie, Hazz.- Szepnął, pociągając nosem. Otworzył oczy i otrząsając się z transu skończył sprzątać.
Wstając, oparł się tyłem o blat i patrzył na gładką ścianę, jakby w niej skryte były podpowiedzi. Zamiast tego, usłyszał dzwonek u drzwi. Ruszył w tę stronę, a gdy znalazł się przy nich, pewnie je otworzył.
Ciche westchnienie opuściło wargi Louis'a, gdy dostrzegł Zayn'a stojącego w progu, z głową skierowaną na podłogę.
-Wejdź.- Szepnął, sam udając się do salonu. Bezwładnie opadł na kanapę, czekając w ciszy, aż Malik pojawi się w pomieszczeniu, co nie trwało długo.
-Słuchaj, ja po prostu tego nie rozumiem... Miałeś dziewczynę, to wszystko... Dlaczego ? - Spytał cicho, siadając obok bruneta.
Nagle Tomlinson zapragnął o wszystkim mu powiedzieć. O tajemnicy, którą skrywa. O tym wszystkim, o czym nie wiedział nikt, co ukrywał przed całym światem. I nim zdążył się odezwać, słowa tej historii opuściły jego usta.
Zaraz po tym, skrył twarz w dłoniach. Nie płakał. Było mu zwyczajnie wstyd i źle z tym, że obarczył tą tajemnicą przyjaciela.
-Louis, Ty... Cholera.- Mruknął Zayn, przyciągając starszego chłopaka do siebie i zamykając w przyjacielskim uścisku.
-Proszę, nie mów mu. Musi być na to przygotowany, nie chcę go znów stracić, Zayn. - Załkał, z całej siły zaciskając powieki.
-Okej... Nie powiem. - Zapewnił szatyn, gładząc jego plecy.
-Cześć! - Głos Harry'ego dobiegł do nich z przedpokoju. Louis odsunął się od Malik'a, wycierając policzki.
-O, Zayn. Nadal tutaj?- Spytał Styles z uśmiechem, gdy przekroczył próg salonu. Zayn wstał, kierując się do wyjścia.
-Właściwie, właśnie szedłem. Do zobaczenia na jutrzejszej próbie...- Wychodząc, posłał Tomlinson'owi jeszcze jedno, znaczące spojrzenie.
-Właściwie, właśnie szedłem. Do zobaczenia na jutrzejszej próbie...- Wychodząc, posłał Tomlinson'owi jeszcze jedno, znaczące spojrzenie.
-Tęskniłem. - Szepnął Curly, chwytając policzki starszego chłopaka i składając na jego wargach słodki pocałunek, który rozdarł mu serce, jak strzała.
-Ja też.- Przyznał, tonąc w objęciach Harry'ego i zapominając o całym strachu.
+ Okej ! JUHUU ! Powracam do Was z nowym rozdziałem, który (mam nadzieję) zachęci Was do dalszego czytania!
Nie mam nic do powiedzienia na ten temat. Nie podoba mi się, ale mi się nigdy nic mojego nie podoba. ;D
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA !
Nie mam nic do powiedzienia na ten temat. Nie podoba mi się, ale mi się nigdy nic mojego nie podoba. ;D
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA !