niedziela, 31 marca 2013

#6 - Nie rób tego więcej.

Kłamiemy przez całe życie, prawda? Nie ma osoby, która nie skłamałaby choć raz, nawet w błahej sprawie.
A co, jeśli kłamiemy dla czyjegoś dobra? Jeśli kłamstwo ma uchronić kochaną osobę przed cierpieniem i złem? Czy to poświęcenie wystarczy, by kłamstwo zostało nam wybaczone?
Kłamstwo nie zawsze jest złe. Czasem jest potrzebne, wręcz wyczekiwane. Chcąc chronić kochane osoby zrobimy wszystko. Każde świństwo, kłamstwo, poniżenie. Byle by byli bezpieczni. Byle by nie musieli cierpieć...

Louis wsparł się na łokciach, by móc popatrzeć na Harry'ego. Młodszy chłopak słodko spał, a po gorącej nocy loczki przykleiły mu się do czoła. Powieki lekko mu drgały, a usta były rozchylone, jakby Styles właśnie czekał na pocałunek.
Tomlinson uśmiechnął się i delikatnie ucałował jego wargi, aż Curly otworzył oczy. Mruknął coś niezrozumiałego, więc Tommo odsunął się, a gdy tylko to zrobił, Harry przyciągnął go z powrotem. Przez kilka minut trwali w namiętnym pocałunku oraz szczelnym uścisku. W tamtym momencie Louis był pewien, że jest szczęśliwy i niczego więcej mu nie trzeba.
-Hej, Hazz...- Szepnął Tomlinson, gdy na moment oderwał się od młodszego. Ten przyglądał mu się z zainteresowaniem, a na jego policzkach widać było rumieńce.
-Może... Pojechalibyśmy do naszych mam? Najpierw do twojej, później do mojej ? - Spytał cicho Lou, nie patrząc na swojego chłopaka. Bał się odpowiedzi ponieważ obiecali, że nikomu nie będą mówić. Chciał jednak, by jego rodzicielka wiedziała o zaistniałej sytuacji. Chciał wiedzieć, czy mogłaby w jakiś sposób wspomóc go w tym wszystkim.
-Jasne. Zbieraj się.- Powiedział ochoczo Styles, wstając.
Po chwili w pokoju znajdował się tylko starszy chłopak. Westchnął, przejechawszy wzrokiem po bałaganie. Powoli podniósł się, by następnie ubrać. Nie wiedział, jak jego matka zareaguje na wieść, że są razem. Choć już kiedyś przyznał, że go kocha. Był pewien, że Johannah będzie go wspierać.
~*~
-Louis ! -Zapiszczały jednocześnie Daisy i Pheobe. Mocno przytuliły starszego brata, który również cieszył się ze spotkania z siostrami.
-Gdzie Lottie? - Spytał Tommo swojej mamy, która właśnie szykowała dla nich obiad.
-Poszła do koleżanki...- Westchnęła Jay, rozkładając talerze na stole. Tomlinson razem z Harry'm pomogli przygotowywać wszystko od obiadu.
-A Fizzy? - Dodał Styles, uśmiechając się pod nosem, przez co serce starszego chłopaka zabiło mocniej. Curly niby niechcący trącił dłoń chłopaka.
-Powinna zaraz wrócić. - Gdy wszystko było przygotowane, cała trójka udała się do salonu, gdzie bawiły się bliźniaczki.
-Dziewczynki... Mogłybyście na chwilę pójść do innego pokoju?- Spytał delikatnie Lou. Siostry zgodnie pokiwały głowami i wyszły z pomieszczenia.
-No więc, co chcieliście mi powiedzieć? - Spytała Johannah, uśmiechając się ciepło. Louis z trudem przełknął ślinę. Nie miał bladego pojęcia, jak oznajmić TO swojej rodzicielce.
I wtedy Harry chwycił jego dłoń sprawiając, że cały strach zniknął.
-Jesteśmy razem.-Słowa same wyszły z jego ust, nim zdążył zastanowić się nad ich treścią.
Oczy Jay rozszerzyły się, przez co strach omiótł obu chłopców. Chwilę później kobieta mocno ich ściskała.
-Jesteście dla siebie stworzeni ! -Zapiszczała. Gdy odsunęła się, na jej policzkach widoczne były łzy.
-Mamo... Nie płacz.- Szepnął Tommo, mocno tuląc do siebie rodzicielkę, która w jego ramionach rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Wiedziałam, że wam się uda. Prawdziwa miłość przezwycięży wszystko. - Szepnęła mu do ucha tak, by Harry na pewno tego nie usłyszał.
Louis z całego serca pragnął, by słowa te były prawdą.
~*~
Po obiedzie chłopak wraz z rodzicielką zmywali naczynia. Harry zaś bawił się z dziewczynkami w pokoju obok.
-Powiesz mu? - Spytała znienacka Johannah, wycierając porcelanowy talerz w kwiatowe wzory. Serce Louis'a na moment się zatrzymało. Przełknąwszy z trudem ślinę, powoli odezwał się, dokładnie myśląc nad każdym słowem, które miało opuścić jego usta.
-Nie wiem... Boję się tej chwili, w której on się dowie. Boję się mu powiedzieć.... Nie wiem, jak zareaguje, a nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego. - Ostatnie zdanie wyszeptał. Co chwilę nerwowo pocierał nadgarstki, które przypominały mu o tym, jak bardzo pragnie szczęścia młodszego chłopaka.
-Louis... Wolisz, żeby żył w kłamstwie? A jeśli któregoś dnia dowie się od kogoś innego? Wtedy na pewno nie zareaguje normalnie.- Powiedziała Jay, kontem oka zerkając na syna. Jego szczęście było dla niej priorytetem, nie chciała, by był smutny.
Tommo odłożył suche naczynia do śnieżnobiałej szafki. Oparł się o blat i spojrzał na mamę, na której twarzy malowała się troska.
-Ja... Powiem mu, ale na razie nie jestem gotowy. Mamy już wystarczająco dużo problemów... Nie chcę dodawać nowych.- Nagle Johannah mocno chwyciła jego nadgarstek. Podciągnęła rękaw szarej bluzy, lecz gdy zauważyła jeszcze świeże rany, momentalnie puściła Lou, zasłaniając dłońmi usta. Tomlinson zastygł, nie mogąc wykonać żadnej czynności. Otworzył usta, lecz nie wydobyła się z nich żadna litera.
Patrzył na łzy matki, które wyryły w jego sercu kolejną dziurę.
-Mamo...- Zaczął po chwili. Sam nie wiedział, co dokładnie chce powiedzieć.
-Dlaczego?- Spytała drżącym głosem. Ranił ją, raniąc siebie.
-Ja... - Z trudem przełknął ślinę i złapał drżący oddech. Unikał wzroku swojej rodzicielki. Odezwał się, lecz wzrok wbity miał w jasne kafelki na podłodze w kuchni.- To daje mi ulgę. Nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić, ale jest dla mnie ucieczką. Momentem przerwy...
Matka mocno przytuliła Louis'a do siebie, a później pocałowała rany na jego nadgarstkach.
-Nie rób tego więcej, proszę.- Szepnęła, patrząc chłopakowi w oczy.- Boo Bear...- Oboje zaśmiali się przez łzy.
-Kocham cię, nie zapominaj. Wiesz, że możesz przesadzić... Nie chcę cię stracić. Co powiedziałabym dziewczynkom? A Harry...?
-Mamo, nie będę, obiecuję.- Zapewnił, mocno ściskając rodzicielkę.
-Mam nadzieję. Spójrz, ile osób cię kocha. Ilu masz przyjaciół i ilu fanów, dla których wiele znaczysz. Nie możesz o tym zapomnieć.- Tomlinson zgodnie skinął głową.
Poodkładał wszystkie talerze do szafki, a następnie przetarł stół.
-Chyba musimy iść. I tak długo tu byliśmy, a mieliśmy wstąpić jeszcze do Holms Chapel...
-Oczywiście.- Powiedziała Jay, uśmiechając się ciepło. -Cieszę się, że wstąpiliście.
Chłopcy pożegnali się z Johannah oraz siostrami Louis'a, a następnie opuścili rodzinny dom chłopaka w Doncaster. 
Powolnym spacerem udali się na lotnisko, by następnie wrócić do Londynu.
~*~
-Louis... -Jęknął Harry w usta starszego chłopaka. Ręce Tomlinson'a błądziły po nagim ciele Styles'a, przyprawiając go o przyjemne dreszcze.
-Hm ? - Spytał Tommo, odrywając się od swojego chłopaka. Spojrzał w jego zielone oczy i mimowolnie się uśmiechnął. 
-Pragnę cię. Teraz.- Wymruczał Curly, a następnie przygryzł dolną wargę starszego.
-Ja ciebie także.- Zaśmiał się Lou, przyciągając Hazzę do siebie i całując zachłannie...


+HAHAHAHAH ! xD Podoba mi się ten rozdział, a najbardziej końcówka. 
Na podstawie komentarzy pod tym rozdziałem zadecyduję, czy na początku następnego rozdziału opisać wam HOT scenę, czy nie ;D 
W każdym razie, mam nadzieję, że trochę was rozpaliłam. Do napisania ! 
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA.