Kłamiemy
przez całe życie, prawda? Nie ma osoby, która nie skłamałaby
choć raz, nawet w błahej sprawie.
A
co, jeśli kłamiemy dla czyjegoś dobra? Jeśli kłamstwo ma
uchronić kochaną osobę przed cierpieniem i złem? Czy to
poświęcenie wystarczy, by kłamstwo zostało nam wybaczone?
Kłamstwo
nie zawsze jest złe. Czasem jest potrzebne, wręcz wyczekiwane.
Chcąc chronić kochane osoby zrobimy wszystko. Każde świństwo,
kłamstwo, poniżenie. Byle by byli bezpieczni. Byle by nie musieli
cierpieć...
Louis
wsparł się na łokciach, by móc popatrzeć na Harry'ego. Młodszy
chłopak słodko spał, a po gorącej nocy loczki przykleiły mu się
do czoła. Powieki lekko mu drgały, a usta były rozchylone, jakby
Styles właśnie czekał na pocałunek.
Tomlinson
uśmiechnął się i delikatnie ucałował jego wargi, aż Curly
otworzył oczy. Mruknął coś niezrozumiałego, więc Tommo odsunął
się, a gdy tylko to zrobił, Harry przyciągnął go z powrotem.
Przez kilka minut trwali w namiętnym pocałunku oraz szczelnym
uścisku. W tamtym momencie Louis był pewien, że jest szczęśliwy
i niczego więcej mu nie trzeba.
-Hej,
Hazz...- Szepnął Tomlinson, gdy na moment oderwał się od
młodszego. Ten przyglądał mu się z zainteresowaniem, a na jego
policzkach widać było rumieńce.
-Może...
Pojechalibyśmy do naszych mam? Najpierw do twojej, później do
mojej ? - Spytał cicho Lou, nie patrząc na swojego chłopaka. Bał
się odpowiedzi ponieważ obiecali, że nikomu nie będą mówić.
Chciał jednak, by jego rodzicielka wiedziała o zaistniałej
sytuacji. Chciał wiedzieć, czy mogłaby w jakiś sposób wspomóc
go w tym wszystkim.
-Jasne.
Zbieraj się.- Powiedział ochoczo Styles, wstając.
Po
chwili w pokoju znajdował się tylko starszy chłopak. Westchnął,
przejechawszy wzrokiem po bałaganie. Powoli podniósł się, by
następnie ubrać. Nie wiedział, jak jego matka zareaguje na wieść,
że są razem. Choć już kiedyś przyznał, że go kocha. Był
pewien, że Johannah będzie go wspierać.
~*~
-Louis
! -Zapiszczały jednocześnie Daisy i Pheobe. Mocno przytuliły
starszego brata, który również cieszył się ze spotkania z
siostrami.
-Gdzie
Lottie? - Spytał Tommo swojej mamy, która właśnie szykowała dla
nich obiad.
-Poszła
do koleżanki...- Westchnęła Jay, rozkładając talerze na stole.
Tomlinson razem z Harry'm pomogli przygotowywać wszystko od obiadu.
-A
Fizzy? - Dodał Styles, uśmiechając się pod nosem, przez co serce
starszego chłopaka zabiło mocniej. Curly niby niechcący trącił
dłoń chłopaka.
-Powinna
zaraz wrócić. - Gdy wszystko było przygotowane, cała trójka
udała się do salonu, gdzie bawiły się bliźniaczki.
-Dziewczynki...
Mogłybyście na chwilę pójść do innego pokoju?- Spytał
delikatnie Lou. Siostry zgodnie pokiwały głowami i wyszły z
pomieszczenia.
-No
więc, co chcieliście mi powiedzieć? - Spytała Johannah,
uśmiechając się ciepło. Louis z trudem przełknął ślinę. Nie
miał bladego pojęcia, jak oznajmić TO swojej rodzicielce.
I
wtedy Harry chwycił jego dłoń sprawiając, że cały strach
zniknął.
-Jesteśmy
razem.-Słowa same wyszły z jego ust, nim zdążył zastanowić się
nad ich treścią.
Oczy
Jay rozszerzyły się, przez co strach omiótł obu chłopców.
Chwilę później kobieta mocno ich ściskała.
-Jesteście
dla siebie stworzeni ! -Zapiszczała. Gdy odsunęła się, na jej
policzkach widoczne były łzy.
-Mamo...
Nie płacz.- Szepnął Tommo, mocno tuląc do siebie rodzicielkę,
która w jego ramionach rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Wiedziałam,
że wam się uda. Prawdziwa miłość przezwycięży wszystko. -
Szepnęła mu do ucha tak, by Harry na pewno tego nie usłyszał.
Louis
z całego serca pragnął, by słowa te były prawdą.
~*~
Po
obiedzie chłopak wraz z rodzicielką zmywali naczynia. Harry zaś
bawił się z dziewczynkami w pokoju obok.
-Powiesz
mu? - Spytała znienacka Johannah, wycierając porcelanowy talerz w
kwiatowe wzory. Serce Louis'a na moment się zatrzymało.
Przełknąwszy z trudem ślinę, powoli odezwał się, dokładnie
myśląc nad każdym słowem, które miało opuścić jego usta.
-Nie wiem... Boję się tej
chwili, w której on się dowie. Boję się mu powiedzieć.... Nie
wiem, jak zareaguje, a nie potrafię wyobrazić sobie życia bez
niego. - Ostatnie zdanie wyszeptał. Co chwilę nerwowo pocierał
nadgarstki, które przypominały mu o tym, jak bardzo pragnie
szczęścia młodszego chłopaka.
-Louis... Wolisz, żeby żył w
kłamstwie? A jeśli któregoś dnia dowie się od kogoś innego?
Wtedy na pewno nie zareaguje normalnie.- Powiedziała Jay, kontem oka
zerkając na syna. Jego szczęście było dla niej priorytetem, nie
chciała, by był smutny.
Tommo odłożył suche naczynia
do śnieżnobiałej szafki. Oparł się o blat i spojrzał na mamę,
na której twarzy malowała się troska.
-Ja... Powiem mu, ale na razie
nie jestem gotowy. Mamy już wystarczająco dużo problemów... Nie
chcę dodawać nowych.- Nagle Johannah mocno chwyciła jego
nadgarstek. Podciągnęła rękaw szarej bluzy, lecz gdy zauważyła
jeszcze świeże rany, momentalnie puściła Lou, zasłaniając
dłońmi usta. Tomlinson zastygł, nie mogąc wykonać żadnej
czynności. Otworzył usta, lecz nie wydobyła się z nich żadna
litera.
Patrzył na łzy matki, które
wyryły w jego sercu kolejną dziurę.
-Mamo...- Zaczął po chwili.
Sam nie wiedział, co dokładnie chce powiedzieć.
-Dlaczego?- Spytała drżącym
głosem. Ranił ją, raniąc siebie.
-Ja... - Z trudem przełknął
ślinę i złapał drżący oddech. Unikał wzroku swojej
rodzicielki. Odezwał się, lecz wzrok wbity miał w jasne kafelki na
podłodze w kuchni.- To daje mi ulgę. Nie potrafię tego racjonalnie
wyjaśnić, ale jest dla mnie ucieczką. Momentem przerwy...
Matka mocno przytuliła Louis'a
do siebie, a później pocałowała rany na jego nadgarstkach.
-Nie rób tego więcej, proszę.-
Szepnęła, patrząc chłopakowi w oczy.- Boo Bear...- Oboje zaśmiali
się przez łzy.
-Kocham cię, nie zapominaj.
Wiesz, że możesz przesadzić... Nie chcę cię stracić. Co
powiedziałabym dziewczynkom? A Harry...?
-Mamo, nie będę, obiecuję.-
Zapewnił, mocno ściskając rodzicielkę.
-Mam nadzieję. Spójrz, ile
osób cię kocha. Ilu masz przyjaciół i ilu fanów, dla których
wiele znaczysz. Nie możesz o tym zapomnieć.- Tomlinson zgodnie
skinął głową.
Poodkładał wszystkie talerze
do szafki, a następnie przetarł stół.
-Chyba musimy iść. I tak długo
tu byliśmy, a mieliśmy wstąpić jeszcze do Holms Chapel...
-Oczywiście.- Powiedziała Jay,
uśmiechając się ciepło. -Cieszę się, że wstąpiliście.
Chłopcy pożegnali się z
Johannah oraz siostrami Louis'a, a następnie opuścili rodzinny dom
chłopaka w Doncaster.
Powolnym spacerem udali się na lotnisko, by następnie wrócić do Londynu.
~*~
-Louis... -Jęknął Harry w usta starszego chłopaka. Ręce Tomlinson'a błądziły po nagim ciele Styles'a, przyprawiając go o przyjemne dreszcze.
-Hm ? - Spytał Tommo, odrywając się od swojego chłopaka. Spojrzał w jego zielone oczy i mimowolnie się uśmiechnął.
-Pragnę cię. Teraz.- Wymruczał Curly, a następnie przygryzł dolną wargę starszego.
-Ja ciebie także.- Zaśmiał się Lou, przyciągając Hazzę do siebie i całując zachłannie...
+HAHAHAHAH ! xD Podoba mi się ten rozdział, a najbardziej końcówka.
Na podstawie komentarzy pod tym rozdziałem zadecyduję, czy na początku następnego rozdziału opisać wam HOT scenę, czy nie ;D
W każdym razie, mam nadzieję, że trochę was rozpaliłam. Do napisania !
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA.