Obaj chłopcy siedzieli na kanapie,
oglądając nudny film. Każdy udawał skupienie, ale myślami byli
zupełnie w innym miejscu.
Louis znów się oddalił. Znów był
bardziej tajemniczy, z dystansem do młodszego. Denerwowało to
Hazzę. Miał ochotę zacząć płakać, krzyczeć i rozwalać
wszystko, co tylko stanie mu na drodze.
Tymczasem jednak siedział i nie
odzywał się słowem, jedynie co kilka sekund z trudem przełykając
gorzką ślinę. Nie rozumiał tego. Dlaczego tak jest? Dlaczego jest
dobrze, a po chwili znów wszystko się wali? Harry chciał, by
wszystko było okej. Może Tomlinson żałował, że przyznał się
do miłości? Może brzydził się sam siebie? „Naprawię to”-
pomyślał i ukradkiem zerknął na przyjaciela.
Ten właśnie ocierał łzy, które
niekontrolowanie wyciekły z jego oczu. Nie chciał tego. Tommo
obiecał sobie, że zrobi wszystko, by nie ranić Styles'a. Tymczasem
ranił i jego, i siebie. Nie mógł odnaleźć się w tym morzu bólu,
które sam stworzył. Spojrzał na młodszego chłopaka.
-Hazz... Czy my jesteśmy parą?-
Spytał cicho. Momentalnie opuścił wzrok na swoje palce i uważnie
im się przyglądał, czekając na odpowiedź, która nie
nadchodziła. Znów się bał.
Wtem Harry poniósł jego podbródek,
by Louis na niego spojrzał. Obaj na moment utonęli w swoich oczach,
nie martwiąc się niczym, co ich otacza. Curly złożył na ustach
starszego słodki pocałunek, a gdy Boo Bear go odwzajemnił, stał
się on bardziej zachłanny, pewny i namiętny. Z każdą sekundą
obaj pragnęli siebie bardziej, więc już po chwili pozbawieni byli
górnej części garderoby.
Tomlinson oderwał się od Styles'a, by
móc zaczerpnąć powietrza. Zaśmiał się pod nosem, widząc, co
właśnie się stało.
-Myślisz, że jesteśmy parą? -
Odpowiedział pytaniem na pytanie młodszy. Uśmiechnął się, a w
jego policzkach ukazały się urocze dołeczki. Zielone tęczówki
pełne były iskier radości, jak i pożądania. Przygryzł dolną
wargę i wbił zachłanne spojrzenie w usta Lou.
-Tak.- Wyszeptał zdecydowanie Tommo,
zwilżając językiem swoje wargi. Wiedział, że ma przewagę. Jedno
jego słowo, a obaj wylądują w łóżku.
-Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś
strasznie niewyżyty? - Spytał, wolnym krokiem podchodząc do
Harry'ego. Curly uśmiechnął się jeszcze szerzej i zwinnym ruchem
przyciągnął Tomlinson'a do siebie tak, że nie dzielił ich nawet
centymetr.
-Pragnę cię każdą komórką mojego
ciała.- Szepnął mu Styles do ucha, delikatnie przygryzając jego
płatek.
-Więc na co czekasz? - Uśmiech nie
mógł zejść z jego twarzy. Wiedział, że swoim zachowaniem
irytuje Hazzę, ale nie mógł przestać. Ta władza dawała
satysfakcję.
Młodszy, nie mogąc się już
powstrzymać, zaczął odpinać jego spodnie, gdy rozległo się
pukanie.
-No kurw...- Nie dokończył, ponieważ
Boo Bear musnął jego usta. Szybko zapiął spodnie i naciągnął
koszulkę. Po chwili znalazł się przy drzwiach i pewnie je
otworzył.
-Heeej! - Wydarł się Niall. W jednej
ręce trzymał czteropak piwa, a w drugiej reklamówkę pełną
zakupów.- Reszta dojedzie wraz z Liam'em i Zayn'em.- Uśmiechnął
się i nie czekając na zaproszenie wparował do domu. Od razu
skierował się do kuchni, wymieniając po drodze szybkie przywitanie
z Harry'm. Obaj chłopcy podążyli do swojego blond przyjaciela.
-Emm, Niall... Nie chcę być niemiły,
ale co ty tu robisz?- Spytał Tomlinson, siadając do stołu, gdzie
Irlandczyk rozpakowywał zakupy. Horan przerwał i głęboko
westchnął. Kątem oka zerkną na Styles'a, który stał oparty o
framugę drzwi.
-Mamy wolne, a wy siedzicie w domu,
zapewne się nudząc.- Louis i Hazza ledwo powstrzymywali się od
wybuchnięcia śmiechem. Nudząc? W swoim towarzystwie? Właściwie,
przeszkodzono im w jednym z najbardziej ciekawych i przyjemnych
rzeczy, których nigdy nie robili.- Więc zorganizowałem ekipę
ratunkową. Byłem pewien, że jeśli zadzwonię, to mnie spławicie.
Dodatkowo ostatnio Lou strasznie się oddala. Jest nieobecny...
Brakuje mi ciebie.- Ostatnie słowa wyszeptał i otarł mokre
policzki. Nie chciał znów być tym słabym. Nie chciał, by
litowali się nad nim.
-Zdecydowanie za dużo gadasz.-
Powiedział Boo Bear, mocno tuląc do siebie małego Irlandczyka.
Niall zaśmiał się nerwowo, ale odwzajemnił uścisk. Znów czuł
się dobrze, nie bał się, że traci przyjaciela.
Odsunęli się od siebie i każdy
otworzył swoją butelkę piwa. W międzyczasie dołączyli do nich
Liam z Zayn'em. Wszyscy wygłupiali się, oglądając durne Horrory,
pijąc piwo i jedząc przeróżne przekąski. Jak zwykle, połowę
tego wszystkiego Niall zjadł sam, ale podzielił się z
przyjaciółmi. Kochał ich, jak kocha się braci.
-Powiedzmy im.- Szepnął Louis'owi do
ucha Harry. Tomlinson'a znów sparaliżował strach, tak, że z
trudem przełknął ślinę. Mimo to pokiwał twierdząco głową i
obaj chłopcy wstali.
-Chcemy wam coś powiedzieć.- Oznajmił
nieśmiało Tommo. Wszyscy ucichli i popatrzyli na nich.
-Ale proszę, zanim uciekniecie z
krzykiem, wysłuchajcie do końca.- Dodał, spuszczając wzrok. Curly
splótł ich palce, unosząc dłonie do góry,
-Jesteśmy razem.- Powiedział z dumą.
Był dumny, ale bał się reakcji przyjaciół.
-Kocham go i nie potrafię... Będąc
bez niego, nie jestem sobą. - Wyszeptał Boo Bear. Pierwszy dopadł
do nich Horan, wrzeszcząc, że od początku byli dla siebie
stworzeni. Liam im pogratulował. Powiedział, że najważniejsze
jest ich szczęście. A Zayn... Siedział i patrzył w ścianę.
-Od kiedy?- Spytał z zaciśniętymi
zębami. Wszyscy patrzyli na niego zszokowani.
-Od tego dnia, gdy Louis wybiegł ze
studia. Ale kochałem go wcześniej. Po prostu... Nie chciałem
dopuścić do siebie tej myśli.- Wyszeptał Harry. W jego oczach
pojawiły się łzy.
-Ja też... Nie chciałem. Ale to Hazza
zawsze był najważniejszy. Zawsze robiłem dla niego wszystko i...
Gdy zerwałem z Eleanor, zrobiłem to, by mieć dla niego więcej
czasu. Pokochałem go już w tym zasranym kiblu !- Wrzasnął,
przytulając do siebie Styles'a, któremu łzy leciały jak rzeka.
-Nie będę siedział z pedałami w
jednym pomieszczeniu. -Warknął Malik i szybko poderwał się z
miejsca, by następnie opuścić mieszkanie.
-Zayn...- Jęknął Liam. Payne
bezwładnie opadł na kanapę, pocierając czoło.- Zrozumie.
-Zapewnił zdecydowanym głosem przyjaciół. Niall uśmiechnął się
niezręcznie, a Curly wybuchł jeszcze głośniejszym szlochem.
-Wiedziałem, że tak będzie! -
Krzyknął i pobiegł do swojej sypialni. Tommo stał w tym samym
miejscu, nie mogąc nawet mrugnąć. Łzy powoli przysłaniały mu
cały świat.
-Pogadaj z nim. My pogadamy z Zayn'em.-
Powiedział Horan. Później było słychać jedynie delikatne
trzaśnięcie drzwiami.
Wolnym krokiem ruszył do sypialni
swojego chłopaka. Wparował bez pukania, ale tak miał w zwyczaju.
Zamrugał kilkukrotnie, by pozbyć się łez, a gdy tak się stało,
bez słowa przytulił Styles'a do siebie.
-Kocham cię, Harry. I choćbym miał
zrezygnować z One Direction, sławy, pieniędzy, domu i jedzenia,
nie przestanę. Bo moje serce należy już do ciebie.- Szepnął
młodszemu do ucha.
-Nie ujawniajmy tego. Nie chcę... Być
wytykanym palcami i wyzywanym. Obiecaj, że będziemy do ukrywać,
dopóki nie znajdziemy sposobu. - Poprosił, spoglądając w
szaroniebieskie tęczówki Tomlinson'a.
-Dopóki nie znajdziemy sposobu.-
Zapewnił, składając na ustach młodszego długi pocałunek.
+ Jestem bardziej zadowolona niż z poprzedniego. Początek cholernie mi się podobał, jakbym czytała coś kogoś, a nie swoją pracę :3 Końcówka oczywiście spieprzona, ale to już rutyna. Najdłuższy jak na razie : )
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA AUTORA, A TAKŻE UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY C: